Utrzymanie dziewiątego miejsca byłoby dla Staszulonek świetnym wynikiem. W pierwszych czterech dniach igrzysk miejsca w czołowej dziesiątce zajmowało tylko dwoje Polaków: Adam Małysz i Justyna Kowalczyk.
Zawodniczka MKS Karkonosze Jelenia Góra w trzecim ślizgu miała szósty czas wśród 29 startujących i do siódmej w klasyfikacji łącznej Szwajcarki Martiny Kocher traciła 0,061 sekundy. Prowadziła Niemka Tatjana Huefner. Staszulonek, trenująca razem z niemiecką kadrą, była od niej gorsza o 0,832 sekundy.
Na dużej skoczni w Whistler zawodników przywitały mgła i deszcz ze śniegiem. Treningi zaczęły się później, ale Adam Małysz i tak odetchnął z ulgą, że kończy się bezczynność. – Siedzieć w wiosce, patrzeć na starty innych i się przygotowywać, to nie jest fajne. Lepiej poskakać – mówił wicemistrz olimpijski, który od sobotniego konkursu miał wolne.
Małysz jako jedyny z medalistów z mniejszej skoczni trenował wczoraj we wszystkich seriach. Miał 135, 131,5 i 130 m, co dawało mu miejsca siódme, 14. i 19., ale żadnych wniosków wyciągnąć się z tego nie da, bo skoczkom bardzo często zmieniano belkę. Dzięki temu Małysza dwa razy wyprzedził np. Krzysztof Miętus.
Wciąż znakomity jest Simon Ammann. Pierwszą serię opuścił, w drugiej zajął siódme miejsce, a w trzeciej znokautował rywali, skacząc najdalej, na 143 m, z najkrótszego rozbiegu. Rekordzista skoczni Gregor Schlierenzauer wczoraj nie skakał. Treningi odbędą się jeszcze dziś i jutro, a w piątek kwalifikacje. Zawody zaczynają się w sobotę o 20.30 polskiego czasu.