Polska zajęła 15. miejsce. Daleko za nami była Finlandia, która nie zdobyła nawet jednego złotego medalu. Finowie na pewno wyjadą z Vancouver ze złymi wspomnieniami.
Dla Polaków były to najlepsze zimowe igrzyska w historii. Ale sześć medali to tak naprawdę efekt znakomitego przygotowania i talentu zaledwie dwójki sportowców, Justyny Kowalczyk i 32-letniego Adama Małysza, który wrócił do gry o medale w wielkim stylu, choć niewiele osób w Polsce liczyło, że tak się stanie.
Małysz na światowym poziomie skacze już kilkanaście lat, jest jednym z najlepszych skoczków w historii. I, co nie bez znaczenia dla tych wszystkich, którzy mu w tej drodze pełnej dalekich lotów towarzyszą, na naszych oczach zmienił się w mistrza prawdziwego, który doskonale rozumie, na czym polegają prawa i obowiązki kogoś takiego jak on .
Kowalczyk, choć ma dopiero 27 lat, wygrała już wszystko – Puchar Świata, prestiżowe Tour de Ski, jest dwukrotną mistrzynią świata, ma cztery medale olimpijskie, z których trzy wywalczyła na tych igrzyskach. A przed sobą jeszcze co najmniej drugie tyle. Zapewne pod koniec marca w Falun odbierze drugą Kryształową Kulę dla najlepszej biegaczki świata i pomyśli o kolejnych wielkich celach. Za cztery lata w Soczi może być taką gwiazdą jak Marit Bjoergen, która zdobyła tu pięć medali, w tym trzy złote, i wygrała klasyfikację multimedalistów, ale prestiżowe 30 km jednak z Polką przegrała.
Te igrzyska od początku były podzielone pomiędzy Vancouver i Whistler. I tu, i tam wprawdzie lał deszcz, ale w Whistler czasami padał śnieg, przypominając, że to jednak zima.