Napastnik z kości słoniowej

W piątek, w dniu 32. urodzin, Didier Drogba został po raz drugi ogłoszony najlepszym piłkarzem Afryki

Aktualizacja: 14.03.2010 00:12 Publikacja: 14.03.2010 00:01

Didier Drogba

Didier Drogba

Foto: AFP

Lepszego prezentu nie mógł sobie wymarzyć. Wcześniej tę samą nagrodę odebrał za 2006 rok, w następnym roku był drugi, a wyprzedził go tylko reprezentant Mali Frederic Kanoute. Wtedy Drogba był na samym szczycie. Wielką Chelsea budował Jose Mourinho, a napastnik z Wybrzeża Kości Słoniowej był jej centralną postacią, gwiazdą, wokół której wszystko się kręciło. To Portugalczyk wyciągnął go z Olympique Marsylia do wielkiego futbolu po finale Pucharu UEFA 2004, w którym Drogba musiał przełknąć gorycz porażki z Valencią.

Urodził się w Abidżanie, ale już w wieku pięciu lat został wysłany do wujka, zawodowego piłkarza mieszkającego we Francji. Tam miała go czekać lepsza przyszłość. Maluch źle się we Francji czuł, tęsknił bardzo za domem i po trzech latach wrócił do rodziny. W 1991 roku na emigrację zdecydowali się jego rodzice i mały Didier ponownie znalazł się we Francji. Znów miał jednak problemy z przystosowaniem do realiów europejskich. Jak wspominał jego trener w Le Mans Marc Westerloppe, cztery lata zajęło mu przyzwyczajenie się do tego, że treningi są codziennie, a co tydzień gra mecz.

Jak sam przyznał, wiele w jego życiu zmienił ślub z Allą i narodziny syna Izaaka. – To był punkt zwrotny w moim życiu – opowiadał. Poważnie zaistnieć udało mu się w następnym klubie Guingamp, gdzie trafił w 2002 roku – w 34 meczach strzelił 17 goli. Tam wypatrzyła go Marsylia i po roku przeniósł się na Stade Velodrome, skąd był już tylko krok na europejskie salony. W 2004 roku, za 24 miliony funtów kupiła go Chelsea.

Przy Mourinho stał się zawodnikiem kompletnym, potrafiącym strzelać gole głową, nogą, z rzutów wolnych, po minięciu kilku obrońców, albo wykańczając akcję kolegów. Chelsea zdominowała rozgrywki w Anglii (mistrzostwa 2005 i 2006), ale Mourinho i Drogba nie potrafili dać Abramowiczowi tego, czego pragnął najbardziej – zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Drogba płakał, gdy Portugalczyk opuszczał Londyn. – Odejście trenera zniszczyło rodzinną atmosferę, która panowała w szatni. Wielu z nas grało przede wszystkim dla niego. Teraz musimy o tym zapomnieć i znaleźć inne źródło motywacji – skarżył się w wywiadzie dla „France Football”. Pojawiły się plotki, że może wrócić do Olympique Marsylia. Cały czas tęsknił za czasami Mourinho.

Zamiast Portugalczyka na ławce trenerskiej zasiadał inny kontrowersyjny szkoleniowiec, Luis Felipe Scolari, i szybko się okazało, że obu panom jest ze sobą nie po drodze. W pewnym momencie było tak źle, że w styczniu ubiegłego roku Scolari nie włączył Drogby do kadry na mecz Pucharu Anglii. Potraktowano to jako ostateczne ostrzeżenie dla napastnika, który na szkoleniowca był wyraźnie obrażony. – Analizowałem mecze z jego udziałem. Dałem mu cztery czy pięć szans, więc nie ma mowy o pomyłce – denerwował się trener, któremu już wtedy palił się w Londynie grunt pod nogami.

W lutym 2009 roku Scolariego zastąpił Guus Hiddink – trener, który wszędzie, gdzie pracował, zostawiał za sobą dobre wspomnienia. Holender, jak sam przyznał, zgodził się objąć Chelsea dla swojego przyjaciela Romana Abramowicza, który uczynił go selekcjonerem reprezentacji Rosji, z odpowiednio wysoką pensją. Takiego człowieka potrzebował Drogba. W końcówce sezonu grał świetnie. W czterech meczach Ligi Mistrzów strzelił cztery gole, znów błyszczał w Premier League. Zdobył z Chelsea Puchar Anglii.

Hiddinka zmienił Carlo Ancelotti i dobra passa napastnika trwa. Drogba znów strzela i jest ważną częścią zespołu, nie przeszkadza mu nawet to, że gdy był w słabszej formie, mocną pozycję w drużynie wyrobił sobie Francuz Nicolas Anelka. Drogbę kochają w Anglii tylko kibice Chelsea, inni – w najlepszym wypadku – podziwiają. Wszystko przez jego styl gry. Gdy nie strzela bramek, najczęściej się na boisku rozpycha, gdy puszczą mu nerwy, potrafi być bardzo nieprzyjemny, a wszystko to z miną skrzywdzonego dziecka. Natychmiast po brutalnym ataku na przeciwnika wstaje, składa ręce i idzie przepraszać, a gdy dostanie żółtą kartkę, jest zawsze zdziwiony. W listopadzie 2008 roku wściekły rzucił monetą w kibiców Burnley, za co został zawieszony na trzy mecze. Osobiste porachunki ma z nim obrońca Manchesteru United Nemanja Vidić. W finale Ligi Mistrzów Drogba uderzył go w twarz, za co dostał czerwoną kartkę.

Jest jednak jeszcze druga twarz Drogby, zaangażowanego w pomoc Afryce – Ambasadora Dobrej Woli ONZ. W 2009 roku przeznaczył trzy miliony funtów ze swojego kontraktu reklamowego z Pepsi na budowę szpitala w Abidżanie. Założył też fundację swojego imienia, która ma za zadanie wspierać podobne inicjatywy. W Afryce jest bohaterem.

Lepszego prezentu nie mógł sobie wymarzyć. Wcześniej tę samą nagrodę odebrał za 2006 rok, w następnym roku był drugi, a wyprzedził go tylko reprezentant Mali Frederic Kanoute. Wtedy Drogba był na samym szczycie. Wielką Chelsea budował Jose Mourinho, a napastnik z Wybrzeża Kości Słoniowej był jej centralną postacią, gwiazdą, wokół której wszystko się kręciło. To Portugalczyk wyciągnął go z Olympique Marsylia do wielkiego futbolu po finale Pucharu UEFA 2004, w którym Drogba musiał przełknąć gorycz porażki z Valencią.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?