Wraz z Jakubem Gerberem wystartował za kierownicą Renault Clio Super 1600 we włoskim Rajdzie Mille Miglia, pierwszej rundzie mistrzostw Europy.
Polacy rozpoczęli zmagania od wygrania prologu wśród samochodów napędzanych na przednie koła, ale już podczas pierwszego „prawdziwego” odcinka specjalnego znów dał znać o sobie pech. Kręte i pełne pułapek górskie dróżki w malowniczej okolicy jeziora Garda dla wciąż zbierającego rajdowe doświadczenie Kubicy stanowiły spore wyzwanie, ale kolejny raz największym przeciwnikiem polskiego kierowcy okazała się technika.
– Już na początku piątkowych zmagań urwał się drążek łączący skrzynię z dźwignią zmiany biegów – relacjonował Kubica. – Zostaliśmy na czwartym biegu, przed kolejnym odcinkiem udało się zredukować do dwójki i tak przejechaliśmy trzeci odcinek specjalny. Udało nam się własnymi siłami usunąć usterkę, ale jeszcze złapaliśmy karę za spóźnienie.
W połączeniu z gigantyczną stratą czasową po przejechaniu dwóch prób bez możliwości zmiany biegów oznaczało to w praktyce koniec szans na dobry wynik. Kubica nie zamierzał się jednak poddawać i ostatniego dnia rajdu, kiedy samochód działał już bez zarzutu, wygrał w swojej klasie pięć z siedmiu odcinków specjalnych i raz uzyskał drugi czas.
W wyniku trudności z powrotem z Szanghaju do Europy Kubica nie zdążył zaliczyć pełnego zapoznania z trasą, lecz mimo tego zabłysnął świetnymi czasami w swoim debiucie za kierownicą samochodu kategorii Super 1600. Co prawda przed startem sezonu Formuły 1 Polak zapowiadał, że na razie priorytet będą miały wyścigi Grand Prix, ale ostatecznie pokusa zaliczenia kolejnych treningowych kilometrów na odcinkach specjalnych okazała się silniejsza.