Ciężkie chmury przez cały dzień zasłaniały niebo nad lasami wokół Hockenheim. Najmocniej padało rano, gdy deszcz kibicom uniemożliwiał grillowanie obowiązkowych w Niemczech kiełbasek, a kierowcom utrudnił przygotowywanie samochodów do sobotnich kwalifikacji i niedzielnego wyścigu (transmisje o 14 w Polsacie). Najlepszy czas uzyskał Fernando Alonso, lider mistrzostw Lewis Hamilton rozbił samochód, nawet Kubicy zdarzyło się wypaść na pobocze.
– To był dziwny piątek – mówił Polak po treningach, w których uzyskał 13. czas na mokrym torze i 8. na suchym. – Rzadko się zdarza, żebyśmy mogli w ciągu trzech godzin pojeździć na wszystkich czterech rodzajach opon: deszczowych, przejściowych i obu rodzajach gładkich na suchy tor.
Przez połowę pierwszej sesji lał deszcz, potem idealny tor jazdy zaczął przesychać, w trakcie popołudniowej sesji na chwilę pojawiła się mżawka. W takich warunkach trudno o wiarygodne prognozy przed kwalifikacjami i wyścigiem, GP Niemiec może być ruletką.
W porannej sesji tabela z czasami wyglądała dziwnie. Otwierał ją Adrian Sutil z Force India, a z czołowych zawodników jedynie Felipe Massa i Jenson Button znaleźli się wysoko (na 2. i 3. pozycji). Lider punktacji Hamilton roztrzaskał swojego McLarena o bariery przy wyjściu z trzeciego zakrętu. Mechanicy odbudowali zniszczoną maszynę, ale były mistrz świata wrócił na tor dopiero na ostatni kwadrans drugiego treningu. Pobocza na Hockenheim odwiedzał regularnie Massa, naliczono mu aż pięć wizyt. Z kolei Kubica wpadł w żwir kilkaset metrów za miejscem, gdzie dwa lata temu także wypadł z toru.
– Założyliśmy nowe hamulce – opowiadał po treningu Polak. – W deszczowych warunkach niełatwo je doprowadzić do odpowiedniej temperatury. Trzeba czasem podejmować ryzyko, tym razem się ono nie opłaciło. Ale nie wydarzyło się nic groźnego – komentował Kubica, który po szarży przez żwir bez problemów wrócił na tor. Mniej szczęścia miał Michael Schumacher. Siedmiokrotny mistrz świata przy każdym wyjeździe na tor był fetowany przez kibiców, wymachujących flagami jeszcze z czasów startów arcymistrza w Ferrari, ale treningi mu się nie udały. Rano sklasyfikowano go na przedostatniej pozycji, po południu co prawda był szósty, ale nie udało mu się zrobić wszystkiego, co zaplanował zespół. I musiał jeszcze zapłacić 1000 euro za przekroczenie o 6,4 km/godz. obowiązującego w alei serwisowej ograniczenia do 60 km/godz.