Mistrzostwa świata zaczęły się tak, jak nakazywał niegdyś Alfred Hitchcock: od trzęsienia ziemi. Broniący tytułu Hiszpanie już pierwszego dnia przegrali z Francuzami 66:72. Nikt się tego nie spodziewał, mimo że Francja to jedna z najsilniejszych europejskich reprezentacji – występuje w niej wielu zawodników znanych z parkietów NBA.
Później napięcie i kłopoty mistrzów świata systematycznie rosły. Początek spotkania z Litwą nie zapowiadał problemów. Pierwszą kwartę Hiszpanie wygrali 22:11, pod koniec trzeciej prowadzili jeszcze wysoko (64:49), ale ostatnią przegrali 9:23 i niespodzianka stała się faktem.
Kilka lat temu porażka ta budziłaby mniejsze zaskoczenie, ale ostatnio reprezentacja Litwy była w kryzysie. Na ubiegłorocznym Eurobaskecie w Polsce grała słabo (z naszą reprezentacją przegrała 75:86) i do mistrzostw świata dostała się za stare zasługi: dzięki dzikiej karcie od FIBA.
Uśmiech losu Litwini wykorzystują jednak znakomicie. Z kompletem zwycięstw wygrali grupę D i awansowali do 1/8 finału. Świetnie spisuje się Linas Kleiza. Największa obecnie gwiazda litewskiej koszykówki zdobywa średnio 19,3 punktu i ma 6,8 zbiórki w meczu.
Klasą dla siebie są Amerykanie. Drużyna pod wodzą trenera Mike’a Krzyzewskiego – choć pozbawiona największych gwiazd: Kobego Bryanta, LeBrona Jamesa i Dwayne’a Wade’a, którzy w wakacje postawili na odpoczynek – wygrała na razie wszystkie spotkania.