Szkoda tylko opuchniętych rąk

Tomasz Adamek był wyraźnie lepszy od Nagy’ego Aguilery. W czerwcu spotka się z kimś znacznie mocniejszym

Publikacja: 26.03.2012 01:31

Tomasz Adamek (z prawej) wygrał w Nowym Jorku jednogłośnie na punkty

Tomasz Adamek (z prawej) wygrał w Nowym Jorku jednogłośnie na punkty

Foto: newspix.pl, Kamil Krzaczyński Kamil Krzaczyński

Sędziowie nie mieli  wątpliwości. Dwóch punktowało 100:90, a trzeci 99:91, wszyscy dla Adamka. W trzecim starciu niewiele zabrakło, by walka zakończyła się przed czasem. Polak skontrował lewym sierpowym i  Aguilera miał problemy. – Poczułem od razu pieczenie w dłoni po tym uderzeniu – powie po walce Adamek.

Później równie dotkliwie porozbijał sobie kostki prawej dłoni. – Było dobrze, szkoda tylko rąk, lewa jest bardziej zbita, ale to przecież walka, nie zabawa. Nie wychodzimy do ringu na tańce – mówił dziennikarzom.

Adamek przygotował się solidnie, bo wiedział, że 25-letni Aguilera nie będzie łatwym przeciwnikiem. Od pierwszej rundy  górował  szybkością, zadawał więcej  lewych prostych, bił na korpus, kilka razy trafił lewym sierpowym. Był aktywniejszy, precyzyjniejszy i tak naprawdę niezagrożony, choć kilku mocnych ciosów nie uniknął, popełniając stare błędy (wciąż zbyt nisko opuszcza lewą rękę).

Po walce Adamek powiedział, że być może mógł bardziej przycisnąć i szukać wygranej przed czasem, szczególnie w trzeciej rundzie, ale nie poszedł na całość. – Czasami jak wszystko postawisz na jedną kartę, może zabraknąć sił w końcówce, wolałem nie ryzykować.

Polak udowodnił, że wciąż jest czołowym pięściarzem wagi ciężkiej (wyłączając braci Kliczków), ale przy dobrze znanych ograniczeniach, jakimi są warunki fizyczne i brak nokautującego ciosu, musi ciężko zapracować na sukces, szczególnie wtedy, gdy przeciwnik wie, o co w boksie chodzi.

– Za wcześnie jeszcze mówić co dalej. Poczekajmy, aż z rąk zejdzie opuchlizna i wypowie się lekarz –mówi  Adamek. Jeśli nie doznał poważniejszej kontuzji, to kolejny pojedynek stoczy 16 czerwca, też w USA i też współpromowany przez Kathy Duvę z Main Event, prawdopodobnie w Prudential Center w Newark. Wtedy zmierzy się z kimś znacznie groźniejszym niż Aguilera, który na Brooklynie poniósł siódmą porażkę w karierze, ale zasłużył na uznanie.

Tomasz Adamek nie był jedynym polskim pięściarzem, który wygrał w sobotę na Wschodnim Wybrzeżu USA. W Atlantic City Artur Szpilka i Mariusz Wach (obaj waga ciężka) znokautowali swych rywali, a Kamil  Łaszczyk zdobył pas młodzieżowego mistrza świata organizacji WBO w wadze superpiórkowej.

Ich zwycięstwa obserwował Andrzej Gołota, który znów chce walczyć z  Riddickiem Bowe. W Polsce, być może we wrestlingu, być może w MMA.

Sędziowie nie mieli  wątpliwości. Dwóch punktowało 100:90, a trzeci 99:91, wszyscy dla Adamka. W trzecim starciu niewiele zabrakło, by walka zakończyła się przed czasem. Polak skontrował lewym sierpowym i  Aguilera miał problemy. – Poczułem od razu pieczenie w dłoni po tym uderzeniu – powie po walce Adamek.

Później równie dotkliwie porozbijał sobie kostki prawej dłoni. – Było dobrze, szkoda tylko rąk, lewa jest bardziej zbita, ale to przecież walka, nie zabawa. Nie wychodzimy do ringu na tańce – mówił dziennikarzom.

Sport
Związki sportowe nie chcą Radosława Piesiewicza. Nie wszystkie
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali