Futbol Fiction 2012

W półfinale mistrzostw Europy 2012 Polska gra z Niemcami. Po wspaniałym początku turnieju rozgrywamy jeden z najbardziej porywających meczów w historii polskiego futbolu.

Publikacja: 09.06.2012 01:01

Dariusz Rosiak

Dariusz Rosiak

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Ten felieton Dariusza Rosiaka opublikował tygodnik Plus Minus w 2010 roku...

Niestety, Niemcy nie chcą przegrać. W 90. minucie przy stanie 1:1 Robert Lewandowski, najlepszy strzelec turnieju – właśnie podpisał kontrakt z Barceloną – wbiega z piłką w pole karne, mija jednego obrońcę, drugiego, po starciu z trzecim pada jak ścięty. Karny!!! Nie, Lewandowski potknął się o własne nogi, obrońca nawet go nie dotknął. Cała Europa to widzi – oprócz sędziego, który dyktuje jedenastkę. Lewandowski podbiega do sędziego, tłumaczy mu, że nie został sfaulowany. Czy on zwariował?! Jakie to ma znaczenie? Jest karny, za chwilę wygramy z Niemcami i wejdziemy do finału, gdzie rozgromimy czekających na nas Ruskich. Dariusz Szpakowski i Włodzimierz Lubański komentują po raz kolejny powtórkę sytuacji, tłumacząc widzom jak niedorozwiniętym dzieciom, że karny był, chociaż go nie było.

Robert Lewandowski nie bierze nawet rozbiegu, po prostu podaje piłkę Neuerowi. Cała Polska zamiera. Wszyscy wiedzą, co będzie dalej: w dogrywce Niemcy strzelają dwie bramki, pryska marzenie o finale i ostatecznym triumfie Polski nad dwoma odwiecznymi wrogami. I po co nam te wszystkie autostrady, lotniska i 6-procentowy wzrost gospodarczy, miejsce w G20 i porywające przewodnictwo w Unii, skoro mając Niemców na widelcu, oddajemy im mecz? Za co? Za uczciwość? Za nagrodę fair play, którą nazajutrz przyzna Lewandowskiemu UEFA? Proszę mnie nie rozśmieszać.

W piłce nożnej nie ma uczciwości. W piłce nożnej gra się, żeby wygrać, a kto tego nie rozumie, nie powinien się brać do uprawiania tego sportu. Owszem, jakieś gesty Garrinchy, wybijanie piłki w aut na środku boiska, kiedy nikomu na niczym nie zależy – to może być, ale oddać Niemcom karnego w 90. minucie? Lewandowski, czyś ty upadł na głowę? Widziałeś rękę Henry'ego z Irlandią? Pamiętasz, co potem powiedział? „Ja jestem piłkarzem, a nie sędzią. Ja gram, on sędziuje. Z pretensjami – do niego”. A pamiętasz twojego nowego przyjaciela Manuela Neuera i mecz z Anglią w Bloemfontein? Doskonale wiedział, że piłka minęła linię bramkową: „Wybiłem ją szybko w pole, żeby sędzia się nie zorientował, że piłka była za linią” – mówił potem. Oszukał, a potem jeszcze się chwalił, jaki to on cwany.

Po Euro 2012 emocje opadły, w Polsce wróciła normalność, stanęły prace na niedokończonych budowach, politycy przestali grać w piłkę. FIFA dalej odrzucała propozycję wprowadzenia powtórek spornych akcji na wideo, gdyż to – jak wiadomo – zabija ducha futbolu. Jednak powtórki okazały się niepotrzebne. Dziwnym zrządzeniem losu gest Roberta Lewandowskiego zaczął się rozpowszechniać na stadionach świata. Niesłusznie nagrodzeni karnym oddawali piłkę bramkarzom. Napastnicy przestali symulować faule, obrońcy nie łapali w polu karnym napastników za koszulki ani nawet za genitalia. Uczciwość szybko stała się naturalnym elementem piłki nożnej.

Po pół roku pierwsi komentatorzy nie wytrzymali. „Lewandowski zabił futbol” – pisała hiszpańska „Marca”. Francuska „L'Equipe” podjęła krucjatę przeciwko uczciwości piłkarzy, w księgarniach na listy bestsellerów trafiały wspomnienia prawdziwych piłkarzy, którzy oszukiwali na boisku i urządzali niezapomniane orgie poza nim. „Plaga źle pojętej uczciwości niszczy najwspanialszą część kultury masowej” – pisał Zygmunt Bauman w eseju o postmodernistycznym futbolu elit.

Historycy futbolu się spierali, czy „gest Lewandowskiego” nie był jednak kopią „gestu Fowlera”. W 1996 roku napastnik Liverpoolu Robbie Fowler przyznał się sędziemu, że nie był faulowany przez bramkarza Arsenalu Davida Seamana. Sędzia nie dał się przekonać, nakazał wykonanie karnego. Fowler wykonał jedenastkę tak, że Seaman bez trudu odbił piłkę. Na szczęście blisko był kolega Fowlera, Jason McAteer, który dobił piłkę, strzelając gola dla Liverpoolu. UEFA przyznała Fowlerowi nagrodę fair play, a miliony kibiców uwierzyły, że Fowler nie strzelił karnego ze względu na swoją uczciwość. Do dzisiaj w to wierzą mimo słów samego Fowlera, który powiedział: „Jestem napastnikiem, strzelanie goli to mój zawód, nigdy z życiu celowo nie spudłowałem. A tamto to był po prostu nieudany karny”. Celowo czy nie – mleko się rozlało.

Ten felieton Dariusza Rosiaka opublikował tygodnik Plus Minus w 2010 roku...

Niestety, Niemcy nie chcą przegrać. W 90. minucie przy stanie 1:1 Robert Lewandowski, najlepszy strzelec turnieju – właśnie podpisał kontrakt z Barceloną – wbiega z piłką w pole karne, mija jednego obrońcę, drugiego, po starciu z trzecim pada jak ścięty. Karny!!! Nie, Lewandowski potknął się o własne nogi, obrońca nawet go nie dotknął. Cała Europa to widzi – oprócz sędziego, który dyktuje jedenastkę. Lewandowski podbiega do sędziego, tłumaczy mu, że nie został sfaulowany. Czy on zwariował?! Jakie to ma znaczenie? Jest karny, za chwilę wygramy z Niemcami i wejdziemy do finału, gdzie rozgromimy czekających na nas Ruskich. Dariusz Szpakowski i Włodzimierz Lubański komentują po raz kolejny powtórkę sytuacji, tłumacząc widzom jak niedorozwiniętym dzieciom, że karny był, chociaż go nie było.

Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?