– Działacze z Katalonii kontaktowali się ze mną dwukrotnie – zdradził Raul w rozmowie z magazynem „World Soccer". – Mogłem grać na Camp Nou, ale jestem kibicem Realu i podziękowałem za ofertę. Moim miastem jest Madryt. Tu się urodziłem, tu mieszka moja rodzina i przyjaciele.
Raul to wyjątkowy w dzisiejszych czasach przykład piłkarza przywiązanego do barw klubowych. Do Realu trafił w 1992 roku z Atletico, bo prezes Jesus Gil w ramach oszczędności zlikwidował drużyny młodzieżowe. Przez 18 lat gry na Santiago Bernabeu stał się legendą, bijąc m.in. rekord strzelonych bramek należący do Alfredo di Stefano. Zdobył ich 323.
Odszedł w 2010 roku tuż przed przejęciem zespołu przez Jose Mourinho. – To nie miało żadnego znaczenia, podjąłem decyzję dużo wcześniej. Rozmawiałem z Mourinho, był dla mnie bardzo miły – wspomina 35-letni Raul i dodaje, że trzy razy kusił go też Juventus Turyn.
Po opuszczeniu Realu podpisał kontrakt z Schalke, w Gelsenkirchen przez dwa lata był gwiazdą. Od roku gra w katarskim Al-Sadd, miesiąc temu zdobył z nim mistrzostwo. Uważa, że największy wpływ na jego karierę mieli Jorge Valdano i Fabio Capello.
– To dwaj zupełnie różni ludzie. Capello był poważny, typowy włoski trener-profesjonalista, prawdziwy zwycięzca. Valdano lubił rozmawiać z zawodnikami, był bardzo ciepły i serdeczny. Pozwolił mi zadebiutować w Realu – opowiada hiszpański napastnik, który ostatni mecz w reprezentacji rozegrał w 2006 roku. Sukcesy kolegów na mistrzostwach Europy i świata oglądał już w telewizji. Do kadry nie wrócił nawet wtedy, gdy Luisa Aragonesa na stanowisku selekcjonera zastąpił Vicente del Bosque, którego znał z Realu. – Del Bosque to wspaniały człowiek i trener, ale ciężko byłoby się odnaleźć w drużynie mistrzów – twierdzi Raul.