Czekamy w Krakowie

Tour de Pologne odjechał z Włoch z Rafałem Majką jako liderem. Jutro początek ścigania w Polsce.

Publikacja: 29.07.2013 01:31

Miało być włoskie Alpe d'Huez i było. Nawet z tym samym zwycięzcą. Na metę na Passo Pordoi, po wspinaczce zakosami, pierwszy wjechał wczoraj Christophe Riblon, 10 dni wcześniej bohater Francji po ataku na ostatnich kilometrach podjazdu pod Alpe d'Huez. I jak w Tour de France, drugie miejsce zajął ten, który się najbardziej napracował na etapie, Austriak Thomas Rohregger (na Alpe z Francuzem przegrał Tejay van Garderen).

Riblon zaatakował już na 8 kilometrów przed końcem. Miał na mecie w Dolomitach, ostatnim przystanku włoskiej części wyścigu, ponad minutę przewagi, ale to nie wystarczyło, by zostać liderem.

Rafał Majka z Saxo-Tinkoff, jedyny Polak z szansami na wygranie Tour de Pologne, był trzeci na pierwszym etapie do Madonna di Campiglio, piąty wczoraj i prowadzi w klasyfikacji generalnej z czterema sekundami przewagi nad Sergio Henao ze Sky i sześcioma nad Riblonem. Po sobotnim finiszu 24-latek z Saxo-Tinkoff czuł niedosyt, uważał, że zbyt wcześnie przyspieszył i przez to uciekło mu zwycięstwo.

Chciał się odegrać w niedzielę, też się nie udało, ale koszulka lidera w polskich rękach to cenniejsze niż etapowe zwycięstwo. Od kiedy Tour de Pologne jest w elicie zawodów UCI, żaden Polak nie wygrał wyścigu, a liderem był tylko raz: rok temu przez dwa etapy prowadził Michał Kwiatkowski.

Dziś dzień przerwy i podróży Touru z Włoch do Polski (kolumna wyścigu przejeżdża, kolarze lecą trzema samolotami), jutro etap spod Wawelu do Rzeszowa, czyli start pięcioetapowej rundy od Krakowa do Krakowa, od wtorku do soboty. Ale wystarczyły dwa dni we Włoszech, i wspinaczka w najwyższych na trasie wyścigu górach, by pogubić większość gwiazd Touru.

Reklama
Reklama

Bradley Wiggins już na pierwszym etapie stracił ponad dziewięć minut. Razem z nim dotarł na metę zwycięzca tegorocznego Giro d'Italia Vincenzo Nibali, który w górach, zwłaszcza włoskich, powinien być dużo mocniejszy od Brytyjczyka. Wczorajszy etap to już była klęska Nibalego, który zaczął mocno, był w pierwszej grupie uciekinierów, ale na mecie stracił do zwycięzcy blisko 24 minuty. Wiggins – ponad 15.

Zwycięzca Tour de France sprzed roku w tym sezonie nie dokończył Giro, nie wystartował w Tourze (i przyznał, że go nawet nie oglądał podczas treningów na Majorce, to byłoby zbyt bolesne), rezygnuje też z Vuelta a Espana. Miał znaleźć trochę radości w Tour de Pologne, ale to się pewnie nie uda wcześniej niż na ostatnim etapie, czyli jeździe na czas z Wieliczki do Krakowa. Ostatnią szansą na uratowanie sezonu będą dla Wigginsa wrześniowe mistrzostwa świata we Florencji.

Już na pierwszym etapie ponad pół godziny stracili teoretycznie najlepsi obok Majki Polacy: Przemysław Niemiec i Sylwester Szmyd. Na kolejnym etapie ich dystans do najlepszych był podobny. Niemiec jest zmęczony Giro i Tourem, Szmyd nie, oczekiwania były dużo większe. Pozostaje liczyć na Majkę, kolarza spod Krakowa.

Po pierwszym etapie obecny lider za swoich najgroźniejszych rywali uważał Kolumbijczyków Henao i Darvina Atapumę. Po wczorajszym etapie Atapuma traci do niego już ponad pięć minut, utknął też z tyłu zwycięzca z soboty, Diego Ulissi (ponad 25 minut). Ale różnice w czołówce nadal są minimalne, jedenasty Ivan Basso traci do Majki 20 sekund. I z wielkich postaci kolarstwa on jako jedyny potraktował TdP naprawdę poważnie.

Sport
Nie chce pałacu. Kirsty Coventry - pierwsza kobieta przejmuje władzę w MKOl
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama