Do półfinału nie wszedł, ale poprawił aż o dwie sekundy rekord życiowy. – Tydzień temu przyśniło mi się, że popłynąłem 7.55 i pomyślałem, że to dobra wróżba. Wizualizowałem sobie ten wynik i wiedziałem, że będzie dobrze – powiedział „Rz" szczęśliwy Zaborowski.
– Popłynąłem na fali złotego medalisty olimpijskiego z Londynu na 10 km Osamy Meloulli, na dalszych torach miałem mistrza olimpijskiego na 400 i 1500 m stylem dowolnym Suna Yanga. Kiedyś oglądałem ich w telewizji, dzisiaj ramię w ramię stanąłem z nimi do wyścigu. To dało mi niesamowity zastrzyk energii – mówił Zaborowski, łapiąc oddech po wyścigu.
Jego klubowy kolega z MKP Szczecin, aktualny mistrz świata juniorów w tej konkurencji Paweł Furtek, był dopiero 21. Z czasem 8:00.56. – Paweł ma teraz bardzo ciężki sezon – mistrzostwa Polski, gdzie zrobił kwalifikacje na mistrzostwa świata juniorów i seniorów. Okres przygotowawczy jest u niego bardzo zaburzony. Cały czas startuje, nie może zbudować żadnej bazy. Cały czas są odpuszczenia i podtrzymanie formy – tłumaczył klubowego kolegę Filip Zaborowski.
Karolina Kowalska z Barcelony