Snobizm na Polonię

Skok Wołomin został sponsorem Polonii. To pierwsza firma, która związała się z klubem po jego spadku do czwartej ligi. Mimo degradacji na mecze Polonii w Warszawie przychodzi ponad 3 tys. widzów, czyli nawet nieco więcej niż wówczas, kiedy drużyna grała w ekstraklasie.

Publikacja: 12.09.2013 21:16

Stefan Szczepłek

Stefan Szczepłek

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

Polonia ma to, co trudno już dostrzec na ligowych stadionach. Ich nowoczesność, systemy zabezpieczeń, segregujące gości kołowrotki, powodują brak jakiejkolwiek integracji. Kiedy idę na Legię, widzę wciąż tych samych kolegów dziennikarzy i tylko ich. Nie mogę wejść na żadną inną trybunę, żeby porozmawiać z dawnymi piłkarzami, zwykłymi kibicami. To jest cena nowoczesności na wszystkich nowych stadionach, nie tylko w Polsce.

W tej sytuacji stadion Polonii, który nawet pół wieku temu nie był nowoczesny, jawi się jako obiekt ze skansenu budownictwa sportowego i właśnie na tym polega jego urok. Pójście na mecz to nie jest tylko oglądanie piłkarzy, to jest rytuał, wpisany w kalendarz i rytm tygodnia.

Na Konwiktorskiej, przed wejściem na główną trybunę, tam, gdzie kiedyś parkował swojego Bentleya Józef Wojciechowski, spotykają się kibice i rozmawiają. Przychodzi Zdzisław Sosnowski, ostatni żyjący członek drużyny, która w roku 1946, na gruzach miasta (choć paradoksalnie na stadionie Legii, który ocalał z wojny) zdobyła tytuł mistrza Polski. Jest imponujący formą fizyczną Henryk Misiak, który w roku 1952 zdobywał z Polonią Puchar Polski. Zawsze można spotkać Juliusza Kuleszę, pisarza i grafika, który jeszcze w latach 50. ilustrował swoimi rysunkami książki Stanisława Mielecha (twórcy Legii i jej nazwy).

Przychodzą politycy (ci akurat koniunkturalnie, z wyjątkiem Marka Jurka), artyści i dziennikarze niesportowi. Polonia ma wielu znanych kibiców, którzy wprawdzie nie noszą klubowych szalików (to wciąż w stolicy jest niebezpieczne), ale nie wypierają się swoich sympatii.

Jest teraz na Konwiktorskiej klimat romantyczny. Kiedy skończyły się pieniądze i gra o mistrzostwo kraju, mecze zyskały inny wymiar.

IV liga to jest właściwie miejsce, by się pobawić piłką. Jest coraz mniej gwizdów, bluzgów na Legię (na Łazienkowskiej wciąż obraża się Polonię), coraz więcej braw. Spiker informuje, traktuje jednakowo gospodarzy i gości. Nie jest oszołomem, jak ten na Łazienkowskiej. Brawami wita się zawodników i nagradza niemal każde udane zagranie. Kibice jak za dawnych lat wymyślają oryginalne uwagi pod adresem zawodników czy sędziego, dobrze słyszane na trybunach. Jest się więc z czego pośmiać.

Dla gości sama gra w stolicy, przy światłach elektrycznych i widowni, jakiej pewnie nigdy nie mieli, jest atrakcją. Również dla ich kibiców, którzy z okazji meczów robią sobie wycieczki do Warszawy i są tu witani i żegnani brawami.

Trzeba było spaść tak nisko, żeby poznać i docenić taki futbol? Powoli rodzi się coś w rodzaju zdrowego snobizmu na Polonię. Na Łazienkowskiej są emocje europejskie, a na Konwiktorskiej zupełnie inne. To okoliczności wymarzone dla sponsora, który chciałby się kojarzyć z futbolem retro.

SKOK Wołomin kupił ten przywilej za około 100 tysięcy złotych. Polonia czeka na następnych.

Sport
Witold Bańka i WADA kontra Biały Dom. Trwa wojna na szczytach światowego sportu
Sport
Pomoc przyszła od państwa. Agata Wróbel z rentą specjalną
Sport
Zmarł Andrzej Kraśnicki. Człowiek dialogu, dyplomata sportu
SPORT I POLITYKA
Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos
Sport
PKOl ma nowego sponsora. Radosław Piesiewicz obiecuje, że to dopiero początek