Takiego napięcia i emocji nie wywołał żaden z tegorocznych wielkich tourów. Walka o zwycięstwo w całym wyścigu, o miejsca na podium, o pierwszą piątkę trwała niemal do ostatnich metrów przedostatniego, ale rozstrzygającego etapu. Jednym z bohaterów okazał się polski kolarz grupy Tinkoff Saxo. Pojechał najlepiej z czołówki wyścigu, z czwartego miejsca awansował na trzecie, a do drugiego zabrakło mu zaledwie 12 sekund.
Majka zachowywał się na etapie niemal idealnie. Cały czas kontrolował jazdę ścisłej czołówki w klasyfikacji generalnej. Na trzeciej z czterech premii górskich, około 48 km przed metą, uciekł wraz z nimi dotychczasowemu liderowi Holendrowi Tomowi Dumoulinowi. Na ostatniej premii był na tyle mocny, że odjechał także im za Kolumbijczykiem Nairo Quintaną.
Przewaga tej dwójki rosła z kilometra na kilometr. Spora strata 2.38 do Dumoulina została nadrobiona, ale Polak nie zwalniał tempa. Próbował jeszcze powalczyć o drugie miejsce w końcowej klasyfikacji. Potrzebował przyjechać minutę i siedem sekund przed Hiszpanem Joaquimem Rodriguezem. Nie udało się. Rodriguez trzymał się mocno w grupie, w której znajdował się walczący o końcowe zwycięstwo Włoch Fabio Aru i jego koledzy z grupy Astana.
Mimo że w niedzielę odbędzie się jeszcze jeden etap, to klasyfikacja generalna nie ulegnie zmianie. Według tradycji będzie to odcinek dla sprinterów podczas którego zwycięzcy świętują. Z wygranej będzie cieszyć się Fabio Aru. 25-letni Włoch triumfował po raz pierwszy w wielkim tourze. W tym roku zajął już drugie miejsce w Giro, a w ubiegłym trzecie. Jak na kolarza jest bardzo młody i niejedno zwycięstwo przed nim.
Dla Majki trzecia pozycja na koniec Vuelty to życiowy sukces i jedno z największych osiągnięć polskiego kolarstwa zawodowego. W historii wielkich tourów tylko jeden Polak zajął miejsce na podium. W 1993 roku Zenon Jaskuła ukończył Tour de France na trzecim miejscu. W pierwszej dziesiątce byli jeszcze Przemysław Niemiec w Giro d’Italia (6. miejsce w 2013 roku) i Rafał Majka także w Giro (7. w 2013 i 6. w 2014).