Reklama

Hołowczyc: Dakar wszystko zmienia

Rozmowa z Krzysztofem Hołowczycem, kierowcą rajdowym

Aktualizacja: 04.01.2016 19:44 Publikacja: 03.01.2016 19:45

Hołowczyc: Dakar wszystko zmienia

Foto: Fotorzepa/Piotr Nowak

Rzeczpospolita: Zaczął się Dakar. Ale choć to początek wyścigu, już doszło do wypadku. To chyba potwierdza tylko opinie, że Rajd Dakar to jeden z najniebezpieczniejszych wyścigów na świecie?

Krzysztof Hołowczyc: Tam, gdzie są samochody, zawsze jest ryzyko. W Polsce, w Europie i w ogóle na świecie robimy wszystko, żeby na drogach było coraz bezpieczniej, a mimo to wypadki się zdarzają. Samochód, motocykl, nawet rower, wszystko, co porusza się szybciej od nas, stwarza zagrożenie.

W historii Rajdu Dakar zginęło kilkudziesięciu kierowców i kibiców. Te liczby nikogo nie zniechęcają?

Wsiadając do samochodu, nie zakładamy, że będziemy mieli wypadek. Dakar to najwyższe wyzwanie, ludzie dochodzą do granic swych możliwości i wytrzymałości. Organizatorzy robią wszystko, żeby z roku na rok wypadków było mniej, starają się zabezpieczać trasę. Ale nie zawsze to wychodzi. Ryzyko w sportach motorowych zawsze było i będzie. Możemy spojrzeć choćby na wyścigi Formuły 1. Kiedyś były nieprawdopodobnie niebezpieczne. Na przestrzeni lat zrobiono wiele, by było bezpieczniej, choć samochody jeżdżą coraz szybciej, a wyścigi są coraz bardziej widowiskowe.

Dakar to nie tylko jeden z najniebezpieczniejszych rajdów świata, ale też najbardziej wymagający. Co takiego wyjątkowego jest w Dakarze?

Reklama
Reklama

Jeździłem w Dakarze przez dziesięć lat i to, co jest najbardziej motywujące, to chęć pokonania własnych słabości. Udowodnienia samemu sobie, że mogę jeszcze więcej. Pamiętam, kiedy wielki fiński zawodnik Juha Kankkunen powiedział mi: skończysz Dakar i będziesz innym człowiekiem. Na początku nie traktowałem tego poważnie, ale ten rajd rzeczywiście zmienia spojrzenie. Podczas wyścigu nasze życie jest bezpośrednio zagrożone, a mimo to cały czas miałem poczucie, że muszę dojechać do mety. Proszę sobie wyobrazić: jestem w połowie odcinka specjalnego, zmęczony, nie tylko fizycznie, ale też psychicznie, nie mam siły. A pilot mówi: dobrze, jeszcze tylko pół odcinka. I mimo wszystko dojeżdżam do mety. Wtedy się okazuje, że nasze granice są zupełnie gdzie indziej, niż sobie wyobrażaliśmy. Przekraczamy swoje możliwości, stajemy się inni.

Chodzi tylko o granice wytrzymałości fizycznej?

Organizator może w dowolny sposób utrudnić trasę. Są takie odcinki, kiedy człowiek naprawdę myśli, że już nie da rady. Ale gdy widzimy na trasie motocyklistę albo kierowcę z problemem, ważniejsze od czasu i wyniku staje się to, by komuś pomóc. To też jest piękna idea Dakaru – zawodnicy zawsze się zatrzymają i udzielą sobie pomocy.

—rozmawiała Agnieszka Kalinowska

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama