Prezes Legii Warszawa o wydarzeniach w Holandii: Absolutny skandal, nie odpuścimy

Prezes Legii Warszawa Dariusz Mioduski odniósł się do wydarzeń, do których doszło w Holandii po meczu Ligi Konferencji Europy UEFA pomiędzy AZ Alkmaar a stołeczną drużyną. Mioduski powiedział, że doszło do skandalu i wydarzeń bez precedensu.

Aktualizacja: 06.10.2023 16:22 Publikacja: 06.10.2023 14:22

Prezes Legii Warszawa Dariusz Mioduski

Prezes Legii Warszawa Dariusz Mioduski

Foto: PAP/Rafał Guz

zew

W czwartek Legia Warszawa przegrała w europejskich pucharach z holenderskim AZ Alkmaar 0:1. Stołeczni piłkarze zeszli z boiska pokonani po bramce Vangélisa Pavlídisa, choć od 65. minuty grali w przewadze jednego zawodnika, bowiem po brutalnym faulu czerwoną kartkę ujrzał zawodnik AZ Alkmaar Mayckel Lahdo.

Incydent po meczu AZ Alkmaar - Legia Warszawa

Po zakończeniu meczu doszło do skandalu. Incydent miał miejsce po konferencji prasowej z udziałem obu trenerów. Część piłkarzy Legii czekała już wtedy na wyjazd ze stadionu w autokarze, a część dopiero zmierzała do pojazdu.

Czytaj więcej

Skandal po meczu Legii w Holandii. Minister sportu interweniuje

Jak relacjonował serwis Legia.net, w pewnym momencie - z niezrozumiałego powodu - podjęta została decyzja o zamknięciu stadionu. W rezultacie obiektu nie mogli opuścić niektórzy piłkarze Legii, m.in. Paweł Wszołek i Bartosz Slisz, a także prezes Legii Dariusz Mioduski.

Doszło do przepychanek. Dwaj piłkarze Legii, Josué i Radovan Pankov, zostali zatrzymani przez holenderskich funkcjonariuszy, zakuci w kajdanki i przewiezieni na posterunek policji. Policjanci popychali też i szarpali prezesa klubu, Mioduskiego.

Rzecznik Legii: Ze strony służb ochrony pojawiły się zachowania agresywne

W piątek prezes Legii Warszawa oraz rzecznik prasowy klubu Bartosz Zasławski na konferencji prasowej odnieśli się do wydarzeń z Holandii.

Rzecznik mówił, że po meczu zespół Legii chciał jak najszybciej udać się do autokaru, który był podstawiony pod stadion.

- W pewnym momencie, ok. godziny po rozpoczęciu (zakończeniu - red.) meczu, kiedy stadion był już pusty, kiedy parking dookoła stadionu był już pusty, uniemożliwiono nam przemieszczanie się, zamykając jedne z drzwi. Część z zawodników była już w autokarze, część sztabu, fizjoterapeutów, kitmanów nadal transportowała sprzęt. Drużyna została rozdzielona na dwie grupy. Mimo naszych próśb służby ochrony nie otworzyły drzwi - relacjonował rzecznik Legii Warszawa.

Dla mnie to, co się stało, jest absolutnym skandalem.

Prezes Legii Warszawa Dariusz Mioduski

- Czekaliśmy, prosiliśmy, sytuacja się nie zmieniała. Następnie ze strony służb ochrony pojawiły się zachowania agresywne, naruszenie nietykalności cielesnej zawodników, członków sztabu, przedstawicieli klubu, które zostały eskalowane przez służby porządkowe. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć intencji tych zachowań, zasad organizacji tego meczu - mówił rzecznik warszawskiego klubu. Podkreślił, że chodzi o mecz w rozgrywkach pod egidą UEFA.

Bartosz Zasławski dodał, że był świadkiem wielu meczów, ale nigdy nie doświadczył czegoś takiego, co zaszło w Holandii.

- Nie mamy słów, żeby opisać agresję, jaka nas spotkała - powiedział. Zaznaczył, że chodziło o "normalną procedurę", a piłkarze i sztabowcy Legii chcieli po prostu po meczu wrócić do hotelu. - Była godzina po meczu, stadion był pusty, dookoła nie działo się absolutnie nic, nie było żadnego zagrożenia - podkreślił.

Czytaj więcej

Skandal po meczu Legii. Dwóch piłkarzy z Warszawy zatrzymanych przez policję

Prezes Legii Dariusz Mioduski: To się wydaje nieprawdopodobne

Na konferencji prasowej zaprezentowano nagrania ukazujące incydent po meczu AZ Alkmaar - Legia Warszawa. Następnie głos zabrał prezes stołecznego klubu Dariusz Mioduski.

- Trudno coś powiedzieć - rozpoczął. - Dzięki Bogu udało nam się parę rzeczy nagrać - dodał oceniając, że gdyby tak się nie stało "to, co próbują zrobić w przekazach brzmiałoby zupełnie inaczej".

Dariusz Mioduski odniósł się do meczu Legii z AZ Alkmaar. Ocenił, że spotkanie nie potoczyło się po myśli warszawskiej drużyny. - Szkoda, mogliśmy co najmniej zremisować - dodał. Zaznaczył przy tym, że na meczu nie było żadnej agresji - ani na boisku, ani na trybunach.

- Na stadionie wszystko było spokojnie, po meczu... tak, że naprawdę to, co się stało godzinę później wydaje się nieprawdopodobne - mówił prezes Legii. Dodał, że w jego opinii nie doszło do pojedynczego incydentu. - To było coś, co narastało - dodał. Mioduski relacjonował, że przyjechał do Alkmaar w czwartek w godzinach popołudniowych i od razu usłyszał doniesienia od członków Legii, że "cały czas coś się dzieje, że są szykanowani".

Mioduski o skandalu w Holandii: Bez precedensu

Zdaniem prezesa Legii, nastawienie władz lokalnych Alkmaar było "fatalne". - Były wypowiedzi publiczne o tym, że pani burmistrz nie życzy sobie Polaków w mieście. Ludzie byli wyprowadzani z restauracji - mówił Mioduski. - Atmosfera braku bezpieczeństwa trwała od kilku dni i było to nakręcane z ich strony - podkreślił.

- Dla mnie to, co się stało, jest absolutnym skandalem - oświadczył prezes Legii zaznaczając, że był na meczach w wielu państwach, od Portugalii po Kazachstan. - Nigdy nie widziałem, żeby nasza drużyna i nasi członkowie sztabu, ludzie zarządu, byli atakowani przez służbę ochrony i policję. To jest coś, co mi się wydaje, że nie miało precedensu na skalę światową i to jest coś, czego nie odpuścimy - mówił w piątek na konferencji Dariusz Mioduski.

Josué był już przesłuchiwany, a Radovan Pankov jeszcze nie. I nie wiemy, kiedy będzie.

Rzecznik prasowy Legii Warszawa Bartosz Zasławski

- Będziemy robić wszystko, żeby to wyjaśnić, wyprostować - dodał. Zaprzeczył przy tym, by to po stronie Legii leżała wina zajść, do których doszło po meczu. - Być może oni (Holendrzy - red.) zdali sobie później sprawę, że przesadzili i zaczynają pewne rzeczy tworzyć, dlatego wyciągnęli piłkarzy, dlatego osadzili ich w areszcie. Tworzą historię, ale to jest historia nieprawdziwa - powiedział prezes Legii Warszawa.

Odnosząc się do sytuacji zatrzymanych w Holandii piłkarzy Legii Mioduski przekazał, że klub wynajął "bardzo dobrego holenderskiego prawnika", a zawodnicy "są w trakcie przesłuchań, Prezes wyraził nadzieję, że Josué i Radovan Pankov zostaną dzisiaj wypuszczeni i wrócą do Polski. Podkreślił, że Legia gra w niedzielę "bardzo ważny mecz" i zamierza rozegrać to spotkanie. Zgodnie z terminarzem Ekstraklasy, 8 października Legia ma zmierzyć się w Warszawie z mistrzem Polski Rakowem Częstochowa.

Prezes Legii: Kibiców z Alkmaar zapraszamy

Na konferencji prezes Legii odniósł się także do przyszłych meczów Legii. - Również kibiców z Alkmaar, z Holandii zapraszamy do Polski, zapraszamy na Legię. Może wtedy wam pokażemy, jak wygląda bezpieczeństwo, gościnność, dobra atmosfera - powiedział.

Mioduski był pytany, dlaczego dwaj piłkarze Legii zostali "wyciągnięci z autokaru i zawiezieni na komisariat". - Wchodzę trochę w sferę spekulacji. To,co nie jest spekulacją to jest to, co widziałem sam. Jeżeli ktoś powie, że to my atakowaliśmy, piłkarze zaatakowali ochronę, to nie wiem kiedy tak się stało. Agresja była zdecydowanie z tamtej strony - powiedział przedstawiciel Legii. Dodał, że wszyscy piłkarze byli już w autobusie. - Myśleliśmy, że wyjedziemy. A wtedy powiedzieli nam, że nie wyjedziemy i jeżeli nie wypuścimy najpierw jednego piłkarza, Pankova, bo jemu zarzucali to, to będzie szturm na autobus. Tam była policja szturmowa - z pałkami, z tarczami - i że zrobią rozróbę w autobusie i wyciągną ich - mówił prezes. Dodał, że Pankov się zgodził, ale wówczas okazało się, że pojazd opuścić ma także Josué.

Dariusz Mioduski zarzucił stronie holenderskiej tworzenie narracji, że agresja była po stronie polskiej. - Nikt z nas nie widział, żeby ktokolwiek z naszej strony uderzył ochroniarza. Były przepychanki, mogło być odepchnięcie, mógł być jakiś upadek, ale to nie byli stewardzi - to byli panowie, przy których ja to jestem mały gość. Nie tak łatwo ich przesunąć - kontynuował.

Rzecznik prasowy Legii Bartosz Zasławski poinformował, że Josué był już przesłuchiwany, a Radovan Pankov jeszcze nie. - I nie wiemy, kiedy będzie - dodał.

Piłka nożna
Manchester City czeka na werdykt. Ma 115 zarzutów
Piłka nożna
Paris Saint-Germain może odpaść już w fazie ligowej. To nie jest gra komputerowa
Piłka nożna
Atalanta Bergamo. Piękny lider Serie A
Piłka nożna
Real naciska na Barcelonę. Teraz powalczy o przetrwanie w Lidze Mistrzów
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Piłka nożna
Robert Lewandowski strzela, ale Barcelona gubi punkty. Zadyszka czy już kryzys?
Piłka nożna
Puchar Polski. Będzie wielki hit w Warszawie