Reklama
Rozwiń

Suflerzy znikają

W ten weekend kierowcy rozpoczynają w Melbourne najdłuższy sezon: czeka ich aż 21 wyścigów.

Aktualizacja: 16.03.2016 20:30 Publikacja: 16.03.2016 18:49

Mercedes, a w nim mistrz świata Lewis Hamilton

Mercedes, a w nim mistrz świata Lewis Hamilton

Foto: AFP, Paul Crock Paul Crock

Mercedes i Lewis Hamilton byli niepokonani w dwóch poprzednich sezonach. Zwycięska machina zacięła się jednak w końcówce zeszłorocznych zmagań: gdy Anglik miał już tytuł w kieszeni, do głosu doszedł jego zespołowy partner Nico Rosberg, który wygrał trzy wyścigi z rzędu. Mistrz i wicemistrz świata niewątpliwie postarają się utrzymać wysoką formę, ale obaj kierowcy Mercedesa muszą uważać na to, co dzieje się za ich plecami.

Sebastian Vettel po przenosinach z Red Bulla do Ferrari zwyciężył w trzech Grand Prix, a forma Scuderii podczas zimowych testów była obiecująca. Na tyle, że Rosberg głośno wyraża obawy o wynik pierwszego starcia. – Wiemy, że Ferrari jest blisko – mówi Niemiec. – Nie jesteśmy pewni, czy nadal są za nami, czy może już przed nami.

Sytuacja kierowców Mercedesa jest tym trudniejsza, że każdy z nich musi w pierwszej kolejności pokonać zespołowego partnera, natomiast Scuderia ma w drugim samochodzie Kimiego Raikkonena – wciąż szybkiego, ale odstającego tempem od Vettela. W Ferrari lider jest wyraźny, a u rywali może dojść do bratobójczej walki.

Hamilton i Rosberg mogą mieć w tym sezonie więcej swobody w rywalizacji, gdyż władze F1 wprowadzają poważne ograniczenia w komunikacji radiowej. Chodzi o to, by inżynierowie nie „prowadzili za rączkę" kierowców przez cały wyścig, informując ich o wszystkich możliwych parametrach pracy samochodu. Teraz zawodnicy sami będą musieli pilnować zużycia paliwa czy ustawień jednostki napędowej, bez pomocy usłużnego suflera.

– Będzie dużo trudniej – zapowiada Hamilton. – Musimy zapamiętać o wiele więcej rzeczy. Na pewno pojawią się naklejki z podpowiedziami na kierownicach i w kokpitach.

Wyraźnie widać, że twórcom przepisów zależy na postawieniu jak największych wyzwań przed kierowcami i zespołami. Służą temu także nowe przepisy dotyczące ogumienia oraz kwalifikacji. Dotychczas firma Pirelli narzucała wszystkim opony na cały wyścigowy weekend, a teraz tylko trzy z trzynastu zestawów są „obowiązkowe", a resztę – w granicach trzech wybranych przez dostawcę mieszanek – każdy kierowca może wybrać indywidualnie. Już po pierwszych decyzjach widać, że podejście strategiczne bywa różne: jedni wybierają więcej twardych z myślą o mniejszej liczbie pit stopów w wyścigu, inni stawiają na miękkie, by walczyć o lepsze wyniki w kwalifikacjach.

Sesję decydującą o ustawieniu na polach startowych zmieniono po raz pierwszy od 2006 roku. Podział na trzy fazy został zachowany, ale dotychczas najwolniejsi kierowcy byli eliminowani dopiero na końcu segmentu, a teraz będzie się to odbywało co 90 sekund: dokładnie co półtorej minuty najwolniejszy kierowca i jego bolid zakończą udział w kwalifikacjach.

To oznacza, że Formuła 1 obawia się o poziom emocji na torze i jakość widowiska. Chyba nie do końca słusznie, skoro sport ten jest wciąż na tyle atrakcyjny, by przyciągnąć z powrotem wielki koncern motoryzacyjny Renault (firma kupiła ekipę Lotus) oraz skusić do debiutu amerykańskiego biznesmena Gene'a Haasa, który po podbiciu wyścigowej sceny NASCAR w USA wystawia zespół w F1.

Jeśli batalia w czołówce nie okaże się pasjonująca, można spojrzeć poza dwa pierwsze rzędy startowe: tam kulejący Red Bull będzie walczył o powrót do chwały, trzeci w dwóch ostatnich sezonach Williams także tęskni za sukcesami, a McLaren i Honda po zeszłorocznym falstarcie ich mariażu spróbują trafić na właściwe tory. Do tego dochodzi Toro Rosso z rewelacyjnym młodzieńcem Maksem Verstappenem czy jeżdżąca znacznie powyżej swoich finansowych możliwości ekipa Force India.

F1 wraca do Niemiec po rocznej przerwie, a także po raz pierwszy zawita do Azerbejdżanu, gdzie na ulicznym torze w Baku kierowcy powalczą o Grand Prix Europy.

Najpierw jednak czeka ich jeden z najbardziej lubianych wyścigów: w Melbourne. To pierwszy sprawdzian nowych konstrukcji, dopieszczanych przez zimę i testowanych podczas rekordowo krótkich jazd w Barcelonie. Specyficzny tor, używany raz do roku – zatem bardzo śliski, zwłaszcza na początku weekendu – sprzyja niespodziankom, ale tak się składa, że w ostatnich dziesięciu edycjach GP Australii aż sześć razy wygrywał późniejszy mistrz świata.

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku