Igrzyska w Pekinie. Chiny są gotowe

Pekin organizuje igrzyska na swoich warunkach. Znicz zapaliła Ujgurka Dinigeer Yilamujiang, choć władze torturują jej rodaków w obozach pracy.

Publikacja: 06.02.2022 21:00

Dinigeer Yilamujiang (z lewej) i Zhao Jiawen ze zniczem podczas ceremonii otwarcia igrzysk

Dinigeer Yilamujiang (z lewej) i Zhao Jiawen ze zniczem podczas ceremonii otwarcia igrzysk

Foto: PAP/EPA

Zaproponowany przez Amerykanów bojkot dyplomatyczny igrzysk nie spotkał się z wielkim odzewem, ale większość państw zachodniej demokracji ograniczyła delegacje na ceremonię otwarcia.

Sportowcom machał z loży honorowej Władimir Putin, towarzyszyli mu szefowie kilku międzynarodowych organizacji, dyktatorzy oraz głowy kluczowych państw świata arabskiego. Jedynym liderem kraju Unii Europejskiej, który pofatygował się do Pekinu, był prezydent Andrzej Duda.

Goście sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin (KPCh) Xi Jinpinga obejrzeli ceremonię, podczas której przedstawiciele mniejszości etnicznych, przekazywali sobie chińską flagę. Pochodnię z ogniem olimpijskim w olbrzymim płatku śniegu umieścili Yilamujiang i kombinator norweski Zhao Jiawen.

Gospodarze wymierzyli w ten sposób policzek przywódcom, którzy zbojkotowali ceremonię. – To było wręcz obraźliwe – uważa Zumretay Arkin ze Światowego Kongresu Ujgurów. MKOl decyzję organizatorów nazwał zaś „cudowną".

Czytaj więcej

Księżniczka śniegu. Eileen Gu marzy o trzech złotych medalach w Pekinie

Gospodarze zrobili z Yilamujiang bohaterkę wieczoru, choć chińskie władze torturują jej rodaków w obozach pracy przymusowej. Organizacje broniące praw człowieka już dawno ochrzciły imprezę w Pekinie „igrzyskami ludobójstwa", ale władze ruchu olimpijskiego chowanie głowy w piasek nazywają „neutralnością polityczną".

– Zajmując jakiekolwiek stanowisko znaleźlibyśmy się w centrum napięć, sporów i konfrontacji między politycznymi siłami, narażając igrzyska – mówił tuż przed rozpoczęciem imprezy szef Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) Thomas Bach.

Hamlet w Pekinie

Igrzyska i Pekin to dziś dwa światy z powodu koronawirusa. – Może pójdziemy na kolację do KFC. To jedyne, co można zrobić na terenie wioski olimpijskiej w walentynki – mówiła brytyjska łyżwiarka Ellia Smeding.

Plastikowe ściany dzielą sportowców podczas posiłku, obiady do stolika w biurze prasowym trafiają zdalnie. Olimpijczycy Chiny oglądają zza szyby. Wszyscy żyją w pętli: hotel – autobus – miejsce startu – obiekt treningowy.

Obecne igrzyska organizuje kraj, gdzie krzyżują się wizje George'a Orwella i Aldousa Huxleya.

Wolontariuszki Feng Xiaobing i Wang Xueying, które spotkał reporter „New York Timesa", spędzą poza domem trzy miesiące, bo jeszcze przed powrotem do normalnego życia czeka je dwutygodniowa izolacja. Same czują się jednak tak, jakby wygrały los na loterii. Liczba chętnych do wolontariatu podczas igrzysk – według rządowych mediów – sięgnęła bowiem miliona.

Władze nie chcą dopuścić, aby nowy wariant koronawirusa prześlizgnął się na terytorium kraju. Stąd bezprecedensowy reżim testowania – codziennie, dla wszystkich, a w przypadku zakażonych oraz „bliskich kontaktów" nawet co 12 godzin – wzbogacony wyższą czułością przy interpretacji wyników. To reżim, który budzi strach.

Czytaj więcej

Mózg i serce więcej nie zniosą

Uczestnicy igrzysk muszą uważać na każdym kroku i zwracać uwagę na to, co piszą oraz mówią. Nie wiadomo, czy ktoś zabierze głos w kwestii ochrony praw człowieka. Yang Shu z komitetu organizacyjnego powiedział, że „zachowania lub wypowiedzi sprzeczne z duchem olimpijskim, a zwłaszcza te wymierzone przeciwko chińskim ustawom, będą podlegać karze".

– Jeśli aktor w teatrze gra Hamleta, to przecież nikt nie namawia go do przekazywania podczas spektaklu politycznych deklaracji. To samo dotyczy sportowców – mówi Bach. Teoretycznie uczestnicy igrzysk mają swobodę wypowiedzi podczas wywiadów i konferencji, a zakaz manifestacji obejmuje jedynie miejsca zawodów oraz dekoracje.

Gospodarzy perspektywa demonstracji nie martwi. Krajowa telewizja transmituje zawody z niewielkim opóźnieniem, dając sobie możliwość dostosowania przekazu do partyjnych potrzeb. Chiny imprezę organizują na własnych warunkach. Każdą decyzję – od szczegółowych procedur po wystrój wioski – autoryzował sam Xi Jinping, który wielokrotnie wizytował olimpijskie obiekty.

Chińczycy 14 lat temu letnimi igrzyskami w Pekinie chcieli udowodnić, że potrafią dopasować się do zachodniego świata. Dziś nie potrzebują już międzynarodowego uznania, teraz to świat musi dostroić krok do rytmu, jakim podąża Pekin, a Bach jak mało kto umie tańczyć, jak mu grają. Niemieccy dziennikarze już dawno nazwali go „adwokatem potężnych".

Być może, gdy szef MKOl-u spotkał się z Xi Jinpingiem twarzą w twarz, usłyszał podziękowania za grę wokół tenisistki Shuai Peng, która zniknęła z przestrzeni publicznej po oskarżeniu o gwałt byłego wicepremiera Zhanga Gaoli. Bach zapewnił, że jest bezpieczna. Teraz mają się spotkać osobiście, ale nie wiadomo kiedy.

Xi Jinping ma dużo większy wpływ na Bacha niż działacze broniący praw człowieka. 91 proc. zysków MKOl generują igrzyska, a budżet organizacji jest uzależniony od wpływów z transmisji telewizyjnych i wpłat sponsorów. To czyni MKOl zakładnikiem gospodarzy igrzysk.

Starania o ich organizację w roku 2022 porzucały Sztokholm, Kraków, Lwów oraz Oslo. Norwegów zniechęciły nie tylko koszty, ale także bogata lista wymogów MKOl, który domagał się m.in. spotkania z królem, uroczystego powitania przewodniczącego na lotnisku, wydłużenia pracy barów hotelowych, ciast i owoców w pokojach czy regularnej rotacji posiłków w loży.

Czytaj więcej

Komentarze po medalu Kubackiego. "Udowodnił, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych"

Pekin w staraniach o igrzyska pokonał kazachskie Ałmaty 44:40. MKOl znalazł się w sytuacji bez wyjścia, powierzenie igrzysk Chińczykom było wyborem bezpieczniejszym. Decyzja musiała też zadowolić sponsorów oraz międzynarodowe federacje sportowe, które dostrzegły możliwości ekspansji na nowym rynku.

Chińska gospodarka w ciągu 14 lat po letnich igrzyskach w Pekinie urosła trzykrotnie. Celem tamtejszego programu kosmicznego w 2008 roku było wysłanie sondy na Księżyc. Trwające zimowe igrzyska trzech chińskich astronautów ogląda, krążąc wokół Ziemi.

Kiedy Pekin wygrał prawo organizacji igrzysk 2008 roku, wielu traktowało to jako dowód postępującej integracji Chin z Zachodem. Sportowa impreza miała być nośnikiem wartości. Nic się jednak nie zmieniło. Obecne igrzyska organizuje kraj, gdzie krzyżują się wizje George'a Orwella i Aldousa Huxleya, choć tamtejszą rzeczywistość niełatwo tłumaczyć za pomocą europejskich kodów kulturowych. Władze kontrolują naród, wychowując obywateli do posłuszeństwa nie tylko terrorem i przymusem, ale też indoktrynacją poprzez popkulturę.

Chińscy raperzy śpiewają o kraju dobrobytu, a reżyserzy z hollywoodzkim rozmachem kręcą filmy pokazujące Chiny jako globalną potęgę. Lokalni demiurdzy przygotowali chińską wersję amerykańskiego snu, aby rosnąca klasa średnia zużywała energię na konsumpcję, zamiast – jak wymarzyli sobie przed laty zachodni przywódcy – pchać kraj w kierunku demokracji.

Budzi się lew

Dziś to bardziej igrzyska potrzebują Chin niż Chiny igrzysk. Bach gratulował już Xi Jinpingowi zachęcenia 300 mln rodaków do uprawiania dyscyplin zimowych. Sekretarz generalny KPCh w 2015 roku podczas spotkania z reprezentantami dyscyplin zimowych oznajmił: – Jeśli sport jest silny, to silny jest naród. A jeśli silny jest naród, to silny jest sport.

Letnie igrzyska były mirażem integracji Chin z Zachodem. Te trwające pokazują, że tamtejsze władze mają ambicje, aby zaprowadzić na świecie własny porządek. Zgodnie z nauką konfucjanistów, że Chiny to cywilizacja, a cywilizacja to Chiny. Sukces może zachęcić Pekin do kolejnych kroków. 12 chińskich miast wyraziło już zainteresowanie organizacją igrzysk w 2036 roku.

Jeśli Mao miał pokonać wrogów ludu, a Deng Xiaoping uczynić naród bogatym, to Xi Jinping chce zamienić Chiny w centrum świata. Przypomniał słowa przypisywane Napoleonowi, który miał nazwać Chiny śpiącym lwem i ostrzegł, że jego przebudzenie wstrząśnie światem.

– No i lew wstał. Jest spokojny, sympatyczny i cywilizowany – przekonywał przywódca, który w orędziu z okazji chińskiego Nowego Roku oznajmił narodowi: – Świat czeka na Chiny. A Chiny są gotowe.

Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Sport
Manchester City kontra Real Madryt. Jeden procent nadziei
Sport
Związki sportowe nie chcą Radosława Piesiewicza. Nie wszystkie
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni