Dawno nie było tak niekonwencjonalnego kolarza jak Sagan. Jego nagrany z żoną film parodiujący Johna Travoltę obejrzało na kanale Youtube już ponad milion osób. W wyścigach również pokazuje, że nie poddaje się schematom i dobrze się bawi. W ubiegłorocznych mistrzostwach świata nie miał teoretycznie żadnych szans na medal. Reprezentacja Słowacji ma tylko jego i całą anonimową resztę, a jedna z prawd kolarskich mówi, że wyścig wygrywa drużyna, a nie kolarz. Sagan mimo to zaatakował i w pojedynkę zdobył złoto. Na mecie szczerze gratulowali mu wszyscy rywale.
Na wczorajszym etapie przeznaczonym z założenia dla sprinterów Sagan znów pokazał, że nie liczy się z konwencją. Miało być spokojnie, a było ciekawie. Zaatakował 15 km przed metą razem z polskim pomocnikiem Maciejem Bodnarem. Do tej akcji podłączył się Chris Froome, dzięki czemu zyskał kolejne sekundy w klasyfikacji generalnej. Na mecie Słowak nie dał szans liderowi wyścigu, a tuż za Brytyjczykiem przyjechał Bodnar.
Po raz trzeci w tym Tourze polski kolarz przyjechał na trzecim miejscu. Dwa razy dokonał tego Majka, a teraz Bodnar. 31-letni kolarz znajduje się w cieniu Majki i Michała Kwiatkowskiego, ale od blisko dziesięciu lat jeździ w czołowych grupach zawodowych – w Liquigasie, Cannondale, a od dwóch lat w Tinkoffie. W tym roku wygrał etap wyścigu Trois Jours de la Panne, ale potem złamał szczękę i stracił kilka tygodni. Sagan dedykował potem Polakowi zwycięstwo w Tour des Flandres. Wczoraj w Montpellier można się było przekonać dlaczego. Podczas ucieczki Bodnar bardzo pomagał Słowakowi w odniesieniu drugiego w tym roku etapowego zwycięstwa.
Dziś w Wielkiej Pętli miał się odbyć jeden z najpiękniejszych etapów, z finiszem na Mont Ventoux. To góra, która fascynuje miłośników pięknych krajobrazów, inspiruje artystów, intryguje turystów, przeraża, ale zarazem pociąga kolarzy. Dobrze ją widać z mostu w Awinionie, o którym śpiewała Ewa Demarczyk. Prowansalczycy chlubią się tym cudem natury. Zwą ją Gigantem Prowansji, przyjęła się tez nazwa Wietrzna Góra. Na mecie w Montpellier dyrektor wyścigu Christian Prudhomme oznajmił jednak, że ze względu właśnie na silne wiatry czwartkowy etap zostanie skrócony o 6,4 km.
W Tour de Pologne środowy etap wygrał po raz kolejny sprinter i ponownie był to zawodnik grupy Etixx, tym razem Kolumbijczyk Fernando Gavrilla. Jest też nowym liderem. Najlepszy z Polaków Kamil Zieliński zajął dziesiąte miejsce. Michał Kwiatkowski brał udział w jednej z ucieczek, potem pracował dla najlepszego sprintera w Sky Elii Vivaniego. W czwartek etap bardziej pagórkowaty z metą w Nowym Sączu. W zeszłym roku zwycięstwo w tym mieście odniósł Maciej Bodnar.