Już wiedzieliśmy, że wraca Adam Nawałka, jednak zwłoka z ogłoszeniem decyzji może oznaczać, że wydarzyło się coś niespodziewanego. Rozmawiałem z Nawałką w poniedziałek. Był na 99 procent przekonany, że pracuje, teraz podobno od kilku dni PZPN się z nim nie kontaktuje.
Taka sytuacja jest wymarzoną pożywką dla mediów, zwłaszcza internetowych. Mogą podawać wiele powodów opóźnienia, specjalnie nie przejmując się ich wiarygodnością, ludzie i tak przeczytają. Niektórzy dziennikarze szukają jednak źródeł racjonalnych. Piszą, że Nawałka negocjuje czas trwania kontraktu, warunki finansowe i skład sztabu, chociaż wydawało się, że to już za nim.
Czytaj więcej
Po środowym posiedzeniu zarządu związek wydał komunikat, w którym informuje, że „przez wzgląd na pomyślny przebieg negocjacji z kandydatami oraz spokój niezbędny dla najlepszej decyzji nie będzie udzielał żadnych informacji do czasu wyboru następcy Paulo Sousy".
Inni znajdują przyczyny z pogranicza kosmosu, podrzucając co kilkadziesiąt godzin kolejne nazwisko zwykle zagranicznego kandydata, który jakoby już jest po rozmowach z PZPN i zaczął naukę języka polskiego.
Swoją drogą nie wiem, skąd się takie nazwiska biorą. Zapewne agenci trenerów podrzucają je dziennikarzom, a ci je upubliczniają, dzięki czemu o człowieku się mówi. Kiedy będzie się starał o pracę w innym miejscu, wpisze sobie do życiorysu, że był brany pod uwagę jako selekcjoner reprezentacji Polski, i to podniesie jego wartość w negocjacjach.