Sen boksera

Tej historii nikt nie wymyślił. Zdarzyła się naprawdę. Jej bohater Kassim Ouma miał zaledwie pięć lat, gdy został porwany przez rebeliantów w Ugandzie.

Publikacja: 23.12.2009 18:39

Po latach beznamiętnym tonem opowie o tym, jak zabił pierwszy raz, jak na jego oczach odrąbywano mężczyznom maczetami nogi i ręce. – Od tego czasu popalam trawkę, by upiory przepadły – powiedział w jednym z wywiadów już jako mistrz zawodowego boksu. Gdyby nie jego sukcesy w ringu, prawdopodobnie nikt nie poznałby jego prawdziwej historii, znacznie krwawszej i okrutnej niż najbardziej brutalne bokserskie walki.

Takich chłopców jak Kassim było i wciąż jest w Afryce dziesiątki tysięcy. Musieli zabijać, by przeżyć. Zmuszani przez dowódców do niewyobrażalnych okrucieństw byli jednocześnie sprawcami i ofiarami. Tak jak Ouma, później mistrz świata zawodowego boksu, wtedy chłopak z małej wioski Magamaga oddalonej o trzy godziny drogi od stolicy Ugandy Kampali.

On miał więcej szczęścia od innych. Kiedy odkrył, że w armii – która w międzyczasie z partyzanckiej stała się rządową – jest bokserska drużyna, zrozumiał, że sport może być przepustką do wolności. Po kilku latach treningów i walk (na ringu i z karabinem w ręku) wykorzystał wyjazd do USA z narodową reprezentacją swojego kraju i tam poprosił o azyl. Miał za sobą 65 amatorskich walk i tylko trzy porażki. W 1996 roku walczył o prawo startu w igrzyskach olimpijskich w Atlancie, ale nie przystąpił do decydującego pojedynku z powodu kłopotów finansowych.

Dziś Kassim Ouma ma 31 lat, dom w Palm Beach na Florydzie i wiele sukcesów na zawodowym ringu. Pięć lat temu pokonał w Las Vegas Vernona Phillipsa i zdobył tytuł mistrza świata organizacji IBF w wadze junior średniej. Stracił go rok później i nigdy nie odzyskał, ale ma swoje miejsce w historii tej dyscypliny.

Pięć sióstr i trzech braci straciło życie w Ugandzie. Czterech przeżyło. Ojca zabili żołnierze. Zabawne, gdy Kassim był w armii, kule go omijały, ale już na Florydzie, w grudniu 2002 roku ktoś do niego strzelał i dwie go trafiły, ale na szczęście nie śmiertelnie.

Ma partnerkę, czwórkę dzieci (dwóch synów i dwie córki), z Ugandy ściągnął matkę, która teraz z nimi mieszka. Ma też pieniądze, kolorowy piękny świat dookoła i koszmarne wspomnienia, które nie pozwalają mu spokojnie zasnąć. O tym jest właśnie dokumentalny film Kiefa Davidsona „Kassim – The Dream" zrealizowany rok temu i obsypany nagrodami. Będzie można go obejrzeć w Planete w Wigilię o godz. 22.25.

Po latach beznamiętnym tonem opowie o tym, jak zabił pierwszy raz, jak na jego oczach odrąbywano mężczyznom maczetami nogi i ręce. – Od tego czasu popalam trawkę, by upiory przepadły – powiedział w jednym z wywiadów już jako mistrz zawodowego boksu. Gdyby nie jego sukcesy w ringu, prawdopodobnie nikt nie poznałby jego prawdziwej historii, znacznie krwawszej i okrutnej niż najbardziej brutalne bokserskie walki.

Takich chłopców jak Kassim było i wciąż jest w Afryce dziesiątki tysięcy. Musieli zabijać, by przeżyć. Zmuszani przez dowódców do niewyobrażalnych okrucieństw byli jednocześnie sprawcami i ofiarami. Tak jak Ouma, później mistrz świata zawodowego boksu, wtedy chłopak z małej wioski Magamaga oddalonej o trzy godziny drogi od stolicy Ugandy Kampali.

Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Materiał Promocyjny
BIO_REACTION 2025
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont