Po dwóch tygodniach wyczerpującej jazdy przez pustynię w imprezie pozostali tylko najtwardsi i ci, którzy mieli na trasie najwięcej szczęścia. Krzysztofa Hołowczyca, który jechał bardzo dobrym tempem, wyeliminował pęknięty tylny most w jego nissanie navara. Po przejechaniu przez pustynię Atacama na płaskich terenach argentyńskiej pampy Polak zamierzał jeszcze przyspieszyć. Niestety, nie dojechał nawet do mety w stolicy Argentyny.
Hiszpan Marc Coma, który gdyby nie nałożona przez organizatorów kara walczyłby o zwycięstwo, na starcie jednego z etapów zapomniał z hotelu właściwej mapy i później czekał w krzakach na dostarczenie właściwej. Pomagał mu motocyklista Orlen Teamu Jacek Czachor, którego doścignął członek zespołu Comy. Wcześniej, na trasie z Santiago de Chile do San Juan, Czachor pomagał rannemu motocykliście.
Bardzo dobrze spisuje się jego kolega z zespołu Jakub Przygoński, który awansował na ósme miejsce w klasyfikacji generalnej. Jeśli na ostatnim etapie nie stanie się nic złego, to osiągnie najlepszy wynik w historii startów polskich motocyklistów w tym rajdzie.
Na zawodników oprócz słońca i ekstremalnie trudnych tras czekają również niespodzianki. Przygoński niedawno stanął oko w oko z lamą, ale na szczęście po tym spotkaniu nikomu nic się nie stało.
Po początkowych kłopotach (kara za przekroczenie prędkości, jazda z uszkodzonym kołem) wielką klasę potwierdza Rafał Sonik. W rywalizacji quadów Polak jest piąty, a na metę przedostatniego etapu z San Rafael do Santa Rosa przyjechał nawet drugi.