Wygrać z nudą

Miała być zacięta walka i dużo wyprzedzania. Nic z tego – nowe przepisy nie zdały egzaminu i inauguracyjny wyścig sezonu 2010 był nudny

Aktualizacja: 15.03.2010 21:49 Publikacja: 15.03.2010 19:05

Bolid Roberta Kubicy

Bolid Roberta Kubicy

Foto: AFP

„F1 zwyciężyła” – dumnie krzyczy wielkimi literami nagłówek na pierwszej stronie poniedziałkowego wydania dziennika z Bahrajnu „Gulf Daily News”. Wewnątrz gazety relacja z wyścigowego weekendu nosi tytuł „Spektakularny sukces”. Każdy kibic Formuły 1, dla którego od szumnej oprawy i celebrytów w padoku (tego akurat w Bahrajnie nie brakowało) ważniejsze są wydarzenia na torze, z pewnością gorzko zaśmieje się pod nosem, widząc takie tytuły.

Nie da się ukryć, że w niedzielne popołudnie z pustynnego toru po prostu wiało nudą. Zakaz tankowania, który miał podnieść atrakcyjność zawodów, zamienił wyścig w smutną procesję. Prawie wszyscy kierowcy tylko raz zjechali do boksów na zmianę opon i w tym czasie doszło do zaledwie dwóch przetasowań w czołówce: Lewis Hamilton wyprzedził Nico Rosberga, a Jenson Button znalazł się przed Markiem Webberem. Defekt świecy zapłonowej (a nie wydechu, jak pierwotnie sądzili inżynierowie Red Bulla) zepchnął Sebastiana Vettela z pierwszej pozycji na czwartą, ale poza tym w pierwszej połowie stawki nie było żadnych zmian.

Tankowanie w czasie wyścigu wnosiło element niepewności i dawało pole do popisu strategom. Teraz wszystkie zjazdy na zmianę opon odbyły się praktycznie w ciągu trzech okrążeń: kiedy rywale zobaczyli, że Robert Kubica po bardzo wczesnej zmianie uzyskuje konkurencyjne czasy na twardszym ogumieniu, sami także zjechali niemal jednocześnie do alei serwisowej i procesja trwała nadal. Widowisku nie sprzyja także nowy format sesji kwalifikacyjnej, w której czołowa dziesiątka walczy o czasy z minimalnym obciążeniem paliwem (zamiast, jak do tej pory, z zapasem paliwa na pierwszą część wyścigu, dobieraną w zależności od strategii).

Czołowe osobistości Formuły 1 natychmiast się zorientowały, że mistrzostwom świata grozi poważny kryzys. – Wyścig musi dostarczać rozrywki, a nie przypominać procesję – dobitnie stwierdził szef McLarena Martin Whitmarsh. Anglik jest zdania, że widowisko może stać się bardziej atrakcyjne, jeśli Bridgestone dostarczy mniej trwałe opony niż takie, które obecnie pozwalają na przejechanie większości dystansu w niezłym tempie. – Powinniśmy wprowadzić także obowiązek dwóch zjazdów do boksu – sugeruje Whitmarsh. – Gdyby w Bahrajnie na początku wyścigu wyjechał na tor samochód bezpieczeństwa, wszyscy zjechaliby po twarde opony i grzecznie rządkiem dojechali do mety. Potrzebujemy mniej trwałego ogumienia i samochodów, które umożliwiają bliższą jazdę za rywalem.

– Zmiany w regulaminie technicznym są oczywiście bardzo trudne do wprowadzenia i przy okazji niezwykle kosztowne – mówi jeden z dyrektorów ekipy Mercedesa Nick Fry. – Musimy poszukać rozwiązań zarówno po stronie regulaminu technicznego, jak i sportowego. Najważniejsi są kibice: to oni płacą za bilety i oglądają wyścigi w telewizji. Naszym obowiązkiem jest zapewnienie im dobrego widowiska.

W trakcie sezonu wprowadzenie zmian konstrukcyjnych w samochodach nie będzie możliwe, choćby z uwagi na troskę Międzynarodowej Federacji Samochodowej o ograniczanie kosztów startów. Jedynym rozsądnym wyjściem wydaje się być albo wprowadzenie obowiązku dwóch zjazdów do boksu, albo zapewnienie zespołom mniej przewidywalnych, szybciej zużywających się opon. – W obecnym formacie rozgrywania Grand Prix grozi nam szereg nudnych wyścigów, w których kierowcy tylko raz będą zjeżdżać do boksu – uważa szef Red Bulla Christian Horner.

Jedynie Stefano Domenicali ma inne zdanie: Poczekajmy – mówi szef Ferrari. – Rozumiem uwagi moich kolegów, ale musimy zobaczyć, jak będą wyglądały pozostałe wyścigi. W różnych warunkach sytuacja może się różnie układać, zatem wyrażę swoją opinię dopiero po kilku kolejnych Grand Prix.

Trudno się dziwić Włochowi, bo po podwójnym triumfie w Bahrajnie jego kierowcy prowadzą w klasyfikacji mistrzostw świata. Wspólne stanowisko Stowarzyszenia Zespołów Formuły 1 poznamy pod koniec tygodnia, po czwartkowym posiedzeniu.

„F1 zwyciężyła” – dumnie krzyczy wielkimi literami nagłówek na pierwszej stronie poniedziałkowego wydania dziennika z Bahrajnu „Gulf Daily News”. Wewnątrz gazety relacja z wyścigowego weekendu nosi tytuł „Spektakularny sukces”. Każdy kibic Formuły 1, dla którego od szumnej oprawy i celebrytów w padoku (tego akurat w Bahrajnie nie brakowało) ważniejsze są wydarzenia na torze, z pewnością gorzko zaśmieje się pod nosem, widząc takie tytuły.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?