Niczego nie muszę tłumaczyć

Trener reprezentacji Polski o powołaniach dla piłkarzy, spośród których wybierze kadrę na mistrzostwa Europy, i o aferze korupcyjnej w polskiej lidze

Aktualizacja: 17.04.2008 03:44 Publikacja: 17.04.2008 03:11

Niczego nie muszę tłumaczyć

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Rz: Wierzy pan, że piłkarze będą potrafili się odciąć od zamieszania wokół rozgrywek w Polsce? Aresztowania, dymisja prezesa Michała Listkiewicza – to chyba nie pomaga w tak gorącym okresie?

Leo Beenhakker: Niestety, musimy codziennie konfrontować się z trudną sytuacją, starać się to całe zamieszanie trzymać z dala od drużyny. Jesteśmy silni, kiedy nie myślimy o niczym innym niż mecz. Najlepiej pokazało to spotkanie z USA. Zebraliśmy się 48 godzin wcześniej, zawodnicy większość czasu zmarnowali na rozmowach, po czym zagrali kompletnie zrelaksowani. Biorę za to odpowiedzialność, jednak chciałbym przypomnieć, że mistrzostw świata w 2002 i 2006 roku nie przegraliście na boisku, tylko poza nim. A ja, jeśli miałbym przegrać mistrzostwa Europy, to tylko dlatego, że mam piłkarzy w słabszej formie, a nie z powodu jakiegoś zamieszania w ich głowach.

Ma pan pomysł, jak ich odizolować od codziennych spraw?

Potrafię oczyścić ich umysły w poniedziałek, a we wtorek muszę zaczynać wszystko od początku. Rano pojawia się kolejny wielki artykuł o aresztowaniach albo korupcji. Niestety, do Niemiec i Austrii też będzie to docierać. Po niedzielnym zjeździe odebrałem 18 telefonów z Holandii. Dziennikarze pytali, gdzie ja w ogóle pracuję, czy to Afryka czy może jakaś bananowa republika. Trudno od tego uciec.

Po co właściwie ogłosił pan wstępną listę kadry na mistrzostwa? Przecież nikt od pana tego nie wymagał.

Zrobiłem to, żeby dać znak piłkarzom: Macie się przygotować, bo jeśli zaczniecie 19 maja na zgrupowaniu, to będzie za późno. Przed meczem w Krakowie wszyscy dostali wskazówki dotyczące indywidualnego treningu, muszą dodatkowo ćwiczyć dwa razy w tygodniu. Mike Lindeman, nasz nowy fizjolog, ma kontakt ze wszystkimi klubami, w których ćwiczą powołani piłkarze i dokładnie wie, co robią każdego dnia. W czasie kwalifikacji tego nie potrzebowałem, bo miałem zawodników do dyspozycji tylko przez pięć dni, teraz – kiedy wiem, że problemem było dla nas rozegranie dwóch meczów w cztery dni – fizjolog jest mi niezbędny, bo zagramy trzy spotkania w dziewięć dni. Wstępną kadrę ogłosiłem także z kilku praktycznych powodów: żeby sponsor miał czas przygotować sprzęt z nazwiskami czy po to, żeby wysłać listę do kontroli medycznych UEFA.

Tłumaczył pan swoją decyzję zawodnikom, którzy nie znaleźli się na liście?

Nie, poprosiłem ludzi z mojego sztabu o poinformowanie dwóch, trzech piłkarzy o tym, że nie zostaną powołani. Chodziło mi tylko o tych, którzy grali w eliminacjach, jednak ostatnio ich forma nie pozwalała na powołanie do kadry. Niczego nie muszę tłumaczyć ani się usprawiedliwiać. Nie dzwoniłem jednak osobiście głównie dlatego, by informacja została przekazana po polsku, nie chciałem żadnych nieporozumień. Dla mnie istotniejsze jest to, kto znalazł się na liście. Wczoraj Darek Dziekanowski znowu pojechał obserwować Artura Wichniarka w Bielefeld. O tym kogo, zabrakło, można dyskutować godzinami. Dlaczego miałbym jednak powoływać Grzegorza Rasiaka? Owszem, był z nami w trakcie kwalifikacji, ale teraz nigdzie nie gra.

A jak wygląda sytuacja z Rogerem?

Jeśli dostanie polskie obywatelstwo, jedzie do Niemiec na zgrupowanie. Może być tego pewny. Tego, czy znajdzie się w gronie 23 zawodników na turniej – już nie.

Powołał pan Dawida Janczyka, który nigdy nie grał w reprezentacji, zabrakło za to miejsca dla Tomasza Lisowskiego, który z dobrej strony pokazał się w meczu z Estonią.

Wiem, że Janczyk miał kontuzję, jednak we wtorek rozmawiałem ze swoim człowiekiem w Moskwie, który powiedział mi, że zawodnik trenuje już z drużyną i są z niego w CSKA zadowoleni. Ma w sobie coś wyjątkowego, a ja wysyłam mu sygnał: jeśli pokażesz mi, że jesteś gotowy, ja jestem gotowy na ciebie. Z młodych zawodników powołałem też Pazdana, Kokoszkę czy Majewskiego, a Lisowski od meczu z Estonią tylko się cofał. Zawsze mówiłem moim piłkarzom, że kiedy wracają do klubu, mają mi co tydzień pokazywać, że są reprezentantami. Lisowski tego nie potrafił. Nie oceniłem go na podstawie jednego meczu, bo gdybym tak robił, to po spotkaniu z USA musiałbym skreślić większość piłkarzy. Młodych się nie boję, jeśli przekonają mnie, że zasługują na pierwszy skład w meczu z Niemcami – to ich wystawię.

Wspominał pan, że niektórzy skończą rozgrywki ligowe na trzy tygodnie przed turniejem, inni na sześć. Jaka sytuacja jest lepsza?

Zawodnik powinien mieć tydzień na odpoczynek. Ci, którzy skończą ligę 18 maja, przez pierwszy tydzień na zgrupowaniu nie będą trenować z resztą. Będą jeździć na rowerze albo grać w golfa. Przerabiałem to już w Trynidadzie i Tobago.

Chce pan zrobić z hotelu w Austrii twierdzę, tymczasem presja mediów jest coraz większa. Jedna stacja telewizyjna chce wynająć nawet helikopter.

Zrobimy tak, żeby wszyscy byli zadowoleni. Rozumiem pracę dziennikarzy, ale oni muszą też zrozumieć moją.

Rz: Wierzy pan, że piłkarze będą potrafili się odciąć od zamieszania wokół rozgrywek w Polsce? Aresztowania, dymisja prezesa Michała Listkiewicza – to chyba nie pomaga w tak gorącym okresie?

Leo Beenhakker: Niestety, musimy codziennie konfrontować się z trudną sytuacją, starać się to całe zamieszanie trzymać z dala od drużyny. Jesteśmy silni, kiedy nie myślimy o niczym innym niż mecz. Najlepiej pokazało to spotkanie z USA. Zebraliśmy się 48 godzin wcześniej, zawodnicy większość czasu zmarnowali na rozmowach, po czym zagrali kompletnie zrelaksowani. Biorę za to odpowiedzialność, jednak chciałbym przypomnieć, że mistrzostw świata w 2002 i 2006 roku nie przegraliście na boisku, tylko poza nim. A ja, jeśli miałbym przegrać mistrzostwa Europy, to tylko dlatego, że mam piłkarzy w słabszej formie, a nie z powodu jakiegoś zamieszania w ich głowach.

Pozostało 83% artykułu
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć
rozmowa
Radosław Piesiewicz dla „Rzeczpospolitej”: Sławomir Nitras próbuje zniszczyć polski sport
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl