To był raczej senny mecz, ale trudno wymagać tempa i zaangażowania, gdy gra toczy się w pełnym słońcu, w 30-stopniowym upale, a każdy z polskich piłkarzy na tydzień przed starciem z Niemcami – dla większości najważniejszym w karierze - ma świadomość, czym może grozić ostry lub ryzykowny atak. Duńczykom też specjalnie nie zależało na wyniku, i chwilami w Chorzowie było dość nudno.
Polacy rozpoczęli w składzie bardzo zbliżonym do tego, jaki 8 czerwca zobaczymy w Klagenfurcie. Zmiany nastąpią prawdopodobnie tylko na dwóch pozycjach - lewego obrońcy i prawego pomocnika. Wczoraj Michał Żewłakow i Jakub Błaszczykowski trenowali na stadionie dwie godziny przed meczem. Każdy z nich ma jeszcze jakiś problem zdrowotny i wystawianie ich do gry byłoby niepotrzebnym ryzykiem. Dlatego od początku zobaczyliśmy na lewej obronie Jakuba Wawrzyniaka, a na prawej pomocy - Tomasza Zahorskiego. W ataku tym razem Euzebiusz Smolarek grał obok Macieja Żurawskiego, który, jak to ma w zwyczaju, cofał się po piłkę nawet w okolice linii środkowej i dopiero stamtąd rozpoczynał akcje. Po jednej z nich, zakończonej podaniem do Dariusza Dudki, pomocnik Wisły strzelił z prawej strony obok bramki. W 27. minucie Dennis Rommedahl i Niclas Bendtner dwoma podaniami i szybką zmianą pozycji całkowicie wyprowadzili w pole naszą obronę. Artur Boruc nie miał w tej sytuacji szans. Zdołał ledwo odbić piłkę, zresztą w nie najlepszym stylu, i Martin Vingaard kopnął ją z bliska do siatki. Żadnego obrońcy przy nim nie było.
Dopiero po stracie bramki Polacy stali się aktywniejsi. Zmiany pozycji zmusiły Duńczyków do błędów. Kiedy niespodziewanie dla nich Smolarek znalazł się po prawej stronie i nie bardzo wiedzieli, kto ma go pilnować, Polak wykorzystał sytuację – wpadł w pole karne i dał się sfaulować. Maciej Żurawski mówi o sobie, że umie strzelać jedenastki, ale dobrze pamięta, jak nie wykorzystał tej, na której najbardziej mu zależało: w meczu z USA podczas mundialu w Korei. Wczoraj podchodził do piłki prawie jak Cristiano Ronaldo w Moskwie i podobnie to się skończyło.
Żurawski zatrzymał się przed kopnięciem, stracił impet i moc, w rezultacie bramkarz Thomas Soerensen bez trudu złapał piłkę w ręce.Co nie udało się w 35. minucie, Polacy zrobili siedem minut później. Po akcji z udziałem Żurawskiego i Smolarka piłkę na środku pola karnego dostał Jacek Krzynówek i strzałem z bliska zdobył gola. Mecz znów się wyrównał, chociaż prostopadłe podania Duńczyków sprawiały naszym obrońcom sporo kłopotów.
Polacy wyrównali po golu Jacka Krzynówka, wcześniej rzut karny zmarnował Maciej Żurawski