Reklama
Rozwiń

Dwie twarze kibica

W czasie meczu w centrum Klagenfurtu doszło do starć między kibicami obu drużyn. Rozdzielała ich austriacka policja. Wcześniej zatrzymano około 100 osób. Wśród nich również Polaków

Publikacja: 09.06.2008 06:26

Dwie twarze kibica

Foto: AP

Do starć doszło po strzeleniu drugiej bramki przez Lukasa Podolskiego na rynku Neuerplatz. Tam kilkanaście tysięcy ludzi oglądało mecz na telebimach. Trudno powiedzieć, kto zaczął, komu puściły nerwy, kto nie wytrzymał napięcia. Padły wyzwiska z obu stron, z obu stron poleciały też puszki po piwie.

Zaczęły się przepychanki, w ruch poszły pięści i kopniaki. Niemieccy kibice wykrzykiwali antypolskie, nazistowskie hasła. Austriacka policja rozdzieliła bijących się, wyprowadziła najbardziej agresywnych poza rynek. W tej grupie byli również Polacy, choć nie ma oficjalnych informacji o zatrzymaniu naszych rodaków.

Przed kibicami z Polski austriackie media przestrzegały tak samo jak niemieckie dwa lata temu. Na mundialu okazało się, że Polacy byli jednymi z najlepszych kibiców, i teraz może być podobnie, bo ci, którzy przepychali się z Niemcami na Neuerplatz, są zdecydowanie w mniejszości. Polaków widać było w Austrii od kilku dni, ale dopiero w sobotę i w niedzielę z kraju ruszyła kawalkada samochodów, autokarów, a z Warszawy o 6 rano wyjechał pociąg do Klagenfurtu i dojechał wczesnym popołudniem. Bilet kosztował 39 euro.

– Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasza Polska gra – śpiewali kibice, popijając austriackie piwo. Większość przyjechała samochodami, więc pierwsze oznaki zbratania widać było już na autostradzie. W prawie każdym samochodzie leżała biało-czerwona flaga, powiewały przyciśnięte szybami szaliki.

Gospodarze przygotowali dwie tzw. fan zony. Obydwie w centrum miasta, w odległości około kilometra od siebie. Ta na terenach Messegelande nie cieszy się powodzeniem.. Prawdziwa zabawa odbywała się właśnie na Neuerplatz. Prowadzącą do niego Oktoberstrasse przeznaczono tylko dla kibiców.

– Polaków przybywa z godziny na godzinę. Do tej pory nie zanotowano żadnych incydentów z ich udziałem. Humory im dopisują, są weseli, roześmiani, wszyscy w barwach narodowych – mówił Paweł Międlar, rzecznik grupy 23 polskich policjantów pracujących w Austrii podczas mistrzostw Europy.

Później już tak spokojnie nie było. Jak podała agencja Reuters, najpierw aresztowano 60, następnie 40 osób. Od tego, jakie zarzuty przedstawi im prokurator, zależy, czy będą mogli zostać na terenie Austrii. Zgodnie z porządkiem prawnym tego kraju policja ma prawo cofnąć ich za granicę. Na razie zostali spisani i odnotowani w specjalnym rejestrze, co oznacza, że nawet jeśli nie zostaną wydaleni z Austrii, mogą mieć teraz poważne problemy z wejściem na jakikolwiek stadion.

Nasi policjanci, którzy są w Klagenfurcie od kilku dni, pomagali Austriakom w zabezpieczeniu spotkania Polska – Niemcy. Ich praca polegała na patrolowaniu ulic, dworca kolejowego i lotniska. W mieście zamieszkanym przez 91 tysięcy ludzi z powodu meczu było ich 100 tysięcy więcej. Nad ich bezpieczeństwem czuwały trzy tysiące umundurowanych policjantów, oprócz nich jeszcze wielu funkcjonariuszy w cywilu i wolontariusze. – Jest nas tutaj 400, w tym 30 – 40 z Polski – mówił jeden z nich.

Wydawało się, że niemieckich kibiców jest mniej. Na drodze ze stadionu do centrum, a są to dobre trzy kilometry, widząc naszych, często przechodzą na drugą stronę ulicy i nerwowo się oglądają. Polacy są w większości przyjaźnie usposobieni. Z pierwszych, pobieżnych danych wynika, że przyjechało ich do Klagenfurtu ponad 70 tysięcy.

I, niestety, nie wszyscy zachowywali się wzorowo. W przeddzień meczu grupa bandziorów w polskich koszulkach pobiła niedaleko stadionu niemieckiego kibica i musiała interweniować policja. W nocy z soboty na niedzielę do aresztu trafiło 17 zakłócających porządek pseudokibiców, ale to nie byli Polacy.

Ale na szczęście jest i druga, znacznie sympatyczniejsza, twarz kibica. Kilkanaście metrów przed wejściem na Neuerplatz jest stoisko „mobilnej ambasady polskich kibiców na Euro 2008”. Czterej młodzi ludzie pomagają bezpłatnie znaleźć nocleg, transport, informują o imprezach kulturalnych i zasadach bezpieczeństwa. Inni, studenci z Katowic, stoją na ulicy i zapraszają do kampu, gdzie przygotowane są stoły i tysiąc gołych, twardych łóżek dla kibiców. Stoją puste. Prycze w koszarach wyglądają lepiej, a Austriak, który chciał na tym zarobić, musi stracić. Chce 25 euro za nocleg.Studenci wierzyli, że Polska wygra. Wszyscy w to wierzyli, po to tu przyjechali. Niektórzy zaraz po meczu wsiedli w samochody i wrócili do Polski, żeby dziś zameldować się w pracy. Najważniejsze, że będą mieli co wspominać. Gdyby jeszcze Polska wygrała, opowiadaliby, że przeżywali to tam, na miejscu, razem z tysiącami rodaków.

Współpraca J. P.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: s.szczeplek@rp.pl

Do starć doszło po strzeleniu drugiej bramki przez Lukasa Podolskiego na rynku Neuerplatz. Tam kilkanaście tysięcy ludzi oglądało mecz na telebimach. Trudno powiedzieć, kto zaczął, komu puściły nerwy, kto nie wytrzymał napięcia. Padły wyzwiska z obu stron, z obu stron poleciały też puszki po piwie.

Zaczęły się przepychanki, w ruch poszły pięści i kopniaki. Niemieccy kibice wykrzykiwali antypolskie, nazistowskie hasła. Austriacka policja rozdzieliła bijących się, wyprowadziła najbardziej agresywnych poza rynek. W tej grupie byli również Polacy, choć nie ma oficjalnych informacji o zatrzymaniu naszych rodaków.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku