Do starć doszło po strzeleniu drugiej bramki przez Lukasa Podolskiego na rynku Neuerplatz. Tam kilkanaście tysięcy ludzi oglądało mecz na telebimach. Trudno powiedzieć, kto zaczął, komu puściły nerwy, kto nie wytrzymał napięcia. Padły wyzwiska z obu stron, z obu stron poleciały też puszki po piwie.
Zaczęły się przepychanki, w ruch poszły pięści i kopniaki. Niemieccy kibice wykrzykiwali antypolskie, nazistowskie hasła. Austriacka policja rozdzieliła bijących się, wyprowadziła najbardziej agresywnych poza rynek. W tej grupie byli również Polacy, choć nie ma oficjalnych informacji o zatrzymaniu naszych rodaków.
Przed kibicami z Polski austriackie media przestrzegały tak samo jak niemieckie dwa lata temu. Na mundialu okazało się, że Polacy byli jednymi z najlepszych kibiców, i teraz może być podobnie, bo ci, którzy przepychali się z Niemcami na Neuerplatz, są zdecydowanie w mniejszości. Polaków widać było w Austrii od kilku dni, ale dopiero w sobotę i w niedzielę z kraju ruszyła kawalkada samochodów, autokarów, a z Warszawy o 6 rano wyjechał pociąg do Klagenfurtu i dojechał wczesnym popołudniem. Bilet kosztował 39 euro.
– Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasza Polska gra – śpiewali kibice, popijając austriackie piwo. Większość przyjechała samochodami, więc pierwsze oznaki zbratania widać było już na autostradzie. W prawie każdym samochodzie leżała biało-czerwona flaga, powiewały przyciśnięte szybami szaliki.
Gospodarze przygotowali dwie tzw. fan zony. Obydwie w centrum miasta, w odległości około kilometra od siebie. Ta na terenach Messegelande nie cieszy się powodzeniem.. Prawdziwa zabawa odbywała się właśnie na Neuerplatz. Prowadzącą do niego Oktoberstrasse przeznaczono tylko dla kibiców.