RZ: Reprezentacja Rosji przegrała pierwszy mecz z Hiszpanią aż 1:4. Nie obawia się pan, że w półfinale może być podobnie?
Guus Hiddink: Dokładnie przeanalizowaliśmy tamto spotkanie. Staraliśmy się grać piękny futbol, atakować i w ten sposób wpadliśmy w pułapkę. Daliśmy przeciwnikom kilka prezentów, które przyjęli z wdzięcznością. Jestem jednak zaskoczony, jak niewiele treningów potrzebowaliśmy, by wyeliminować nasze słabości. Jak moi piłkarze szybko zrozumieli, że tak wysoka porażka nie oznacza końca turnieju. Oczywiście Hiszpanie na pewno oglądali nasze mecze z Grecją, Szwecją i Holandią i być może znaleźli już na nas jakiś sposób. Ale my także nie spaliśmy.
Po awansie do półfinału zostaliście bohaterami narodowymi. Nie boi się pan zbyt dużej presji, jaka ciąży na zawodnikach?
Rosyjski futbol wrócił do życia. Jestem dumny, ale ciągle powtarzam piłkarzom, że to jeszcze nie koniec. Cieszą mnie nie tylko nasze rezultaty, ale także sposób, w jaki je osiągnęliśmy. To triumf futbolu ofensywnego, kochanego przez kibiców. Hiszpania gra podobnie, mam wiele szacunku dla trenera Luisa Aragonesa i samych piłkarzy.
Wynik czwartkowego meczu jest niemożliwy do przewidzenia. Wyjść na boisko ze świadomością, że i tak już dużo osiągnęliśmy, byłoby jednak samobójstwem. Chcemy pokonać Hiszpanów, a w niedzielę walczyć o złoto. Mam nadzieję, że ten sukces będzie impulsem dla Rosji, że znowu będzie się tam inwestować w infrastrukturę, że powstaną nowe stadiony.