Świat nie miał wątpliwości – to co wyprawiały sławy greckiego sprintu Kostas Kenteris i Jekaterini Thanou przed startem w Atenach było jedną wielką kpiną z systemu badań antydopingowych. Obojgu długo udawało się unikać każdej kontroli przed zawodami olimpijskimi, ale gdy w końcu dopingowi policjanci wpadli do wioski, usłyszeli, że znana para miała wypadek motocyklowy i leży w szpitalu. Sfingowanie wypadku było ostatnią próbą uniknięcia odpowiedzialności.
Oboje przynieśli wstyd greckiej lekkoatletyce, oboje zostali wyrzuceni z wioski olimpijskiej, a potem zdyskwalifikowani na dwa lata. Dwa razy wyższą karę dostał ich trener Christos Tzekos, w ojczyźnie zwany „Chemikiem”, który sprowadzał i handlował niedozwolonymi środkami. Sprawa sądowa Thanou i Kenterisa o oszukiwanie władz antydopingowych (w Grecji to przestępstwo kryminalne) jeszcze się toczy.
Kenterisa na bieżni już nie zobaczymy, ale Thanou, dziś 33-letnia wróciła po dwóch latach i choć w wielkich imprezach nie miała znaczących wyników albo nie startowała, niedawno uzyskała na Krecie czas 11,39 na 100 m, czyli tyle, by znów zostać olimpijką. Działacze greckiego komitetu olimpijskiego włączyli ją do składu ekipy, MKOl na razie ograniczył się do komunikatu komisji dyscyplinarnej, w którym zapowiedział rozpatrzenie przyznania akredytacji Greczynce.
Jekaterini Thanou postanowiła grać ostro: do chęci startu w Pekinie dołączyła żądanie złotego medalu z igrzysk w Sydney za bieg na 100 m, w którym była druga za pokutującą za dopingowe winy w więzieniu Marion Jones. Adwokat greckiej sprinterki grozi nie tylko MKOl-owi jako organizacji, ale poszczególnym członkom komitetu. Decyzja w sprawie Thanou ma zapaść 2 lub 3 sierpnia podczas posiedzenia komisji w stolicy igrzysk.
Węgier Robert Fazekas był przez kilka godzin mistrzem olimpijskim w rzucie dyskiem. Wygrał konkurs w Atenach rzutem na odległość 70,93 m. Przyprowadzony na kontrolę dopingową przez kilka godzin zdołał oddać 25 miligramów moczu (wymagane minimum jest trzy razy większe). Po długim oczekiwaniu i kilku próbach, uznał że nie da rady, powiedział, że źle się czuje i poszedł do hotelu, mimo propozycji pomocy medycznej i mimo ostrzeżeń, że nie dostanie złotego medalu.