Tylko dwóch mistrzów olimpijskich z Aten, Rosjanin Aleksiej Tiszenko i Manus Boonjumnong z Tajlandii będzie walczyć o złote medale. Trzeci, który tu przyjechał, Kazach Bachtjar Artajew, najlepszy pięściarz turnieju w Grecji tym razem nie stanie na podium. Przegrał już w ćwierćfinale.
Z czterech Kubańczyków, którzy są w finałach żaden nie przypomina starych mistrzów. Tylko Emilio Correa junior zmusza, by spojrzeć wstecz. Jego ojciec był przecież mistrzem olimpijskim w Monachium (1972), wygrał też pierwsze mistrzostwa świata w Hawanie (1974). Ale na Kubańczyków trzeba spojrzeć przez pryzmat ucieczek ich najlepszych pięściarzy. Trzech mistrzów olimpijskich z Aten (Barthelemy, Gamboa i Solis) wygrywa już na zawodowych ringach, a czwarty, któremu nie udało się uciec (Guillermo Rigondeaux) igrzyska ogląda w Hawanie. Piąty, Mesa Kindelan zakończył karierę.
Do grona uciekinierów dołączył ostatnio Larislandy Lara, mistrz świata z Myanyang. Mimo tak dużego upływu krwi Kuba wprowadziła do finałów najwięcej zawodników. Na drugim miejscu są Chiny( 3), później Włochy, Francja, Rosja, Mongolia i Tajlandia (po 2). Jednego pięściarza ma Ukraina, Wlk. Brytania, Irlandia, Dominikana i Kazachstan.
Przed igrzyskami sądzono, że turniej olimpijski zdominują Rosjanie, którzy jako jedyni wywalczyli kwalifikację we wszystkich 11 kategoriach. Trener sbornej, Aleksander Lebziak (mistrz olimpijski z Sydney) miał przecież w składzie trzech aktualnych mistrzów świata i trzech wicemistrzów. W finale jest tylko dwóch: Tiszenko i Rachim Czakijew. Pierwszy zmierzy się z rewelacyjnym Francuzem Daoudą Sow, a drugi z mistrzem świata Clemente Russo. Będzie to powtórka finału mistrzostw świata z Chicago, gdzie Włoch był górą.
Inny z włoskich mistrzów świata, Roberto Cammarelle walczyć będzie o złoty medal w najcięższej kategorii z dwumetrowym Chińczykiem Zhilei Zhangiem. To może być najbardziej emocjonujący pojedynek finałów. O ile sędziowie nie będą chcieli wtrącić do tej rywalizacji swoje trzy grosze.