Prorok w obcym kraju

Leo Beenhakker pracuje w Polsce już dwa lata i jest to minimalny okres, po którym można oceniać pracę każdego trenera, więc jego też.

Publikacja: 28.08.2008 17:35

Ocena nie może być entuzjastyczna, ba - widać coraz więcej powodów do niepokoju. Minął okres fascynacji Beenhakkerem, na którą składa się wciąż jego holenderskie pochodzenie, praca z najsłynniejszymi piłkarzami i w najlepszych klubach

świata

, sposób bycia. W zależności od sytuacji bywa wyniosły, wszechwiedzący, sprawia wrażenie niedostępnego, ma maniery kostycznego profesora, lubiącego nie tylko uczyć, ale i pouczać. Ale jest też dowcipny, a kiedy już zaakceptuje kogoś, nie musi się wysilać, żeby okazać mu sympatię. A więc - normalny, fajny gość.

$>

"geneva>

Tyle że to wszystko ma niewielkie znaczenie. Tak naprawdę liczy się tylko gra i wyniki reprezentacji. Czy to, że Leo Beenhakker jest cudzoziemcem jeszcze pomaga naszym piłkarzom, czy już całej kadrze zaczyna przeszkadzać?

W Meksyku toczy się dyskusja wokół Svena Gorana Erikssona. Słynny szwedzki trener, pracujący do niedawna z reprezentacją Anglii (bez sukcesów), został trenerem meksykańskiej reprezentacji. Eriksson cieszy się opinią jednego z najlepszych fachowców w swojej branży, czego nie psują nawet niepowodzenia, wkalkulowane w tę pracę. Nie ma trenera, który nie przegrywa. Ale meksykańska prasa zastanawia się jaki jest sens zatrudniania choćby najlepszego trenera, nie mającego jednak większego pojęcia o kraju, do którego przyjeżdża. O mentalności jego mieszkańców, psychice zawodników (dlaczego nawet najlepsi Meksykanie nie robią karier w Europie?), specyfice tamtejszej ligi i eliminacji do mundialu w strefie CONCACAF, całkowicie odmiennych od europejskich. Samo nazwisko nie gwarantuje sukcesów.

Ponad 80 reprezentacji narodowych (na 208 federacji, zrzeszonych w FIFA) ma trenerów zza granicy. Jest wśród nich ośmiu Holendrów. Oprócz Beenhakkera: Guus Hiddink (Rosja), Arie Haan (Albania), Erwin Koeman (Węgry), Pim Verbeek (Australia), Arno Pijpers (Kazachstan), Mart Nooij (Mozambik) i Jan Mak (Seszele). Tylko Hiddinkowi nie przeszkadza miejsce pracy - jest mu równie dobrze w Holandii, jak w Korei czy Rosji. Popularni są w świecie trenerzy brazylijscy, niemieccy, francuscy. Ale gdy przychodzi do wyliczania ich sukcesów - zapada cisza. Nie zdarzyło się, żeby mistrzostwo świata zdobyła drużyna, prowadzona przez trenera zagranicznego. W mistrzostwach Europy był jeden taki przypadek.

Praca trenera zagranicznego ma sens w krajach piłkarsko zacofanych, gdzie ktoś z doświadczeniem szkoleniowym, zdobytym w wyższej cywilizacji futbolowej wskazuje drogi rozwoju. Niemal wszędzie indziej taki trener, po okresie zauroczenia nim, spotyka się z trudną codziennością i ludźmi pokroju Dariusza Dziekanowskiego, którzy z przyjemnością kąsają karmiącą ich wcześniej rękę.

Ocena nie może być entuzjastyczna, ba - widać coraz więcej powodów do niepokoju. Minął okres fascynacji Beenhakkerem, na którą składa się wciąż jego holenderskie pochodzenie, praca z najsłynniejszymi piłkarzami i w najlepszych klubach

świata

Pozostało 90% artykułu
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?
Sport
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski. Poznaliśmy nominowanych
Sport
Zmarł Michał Dąbrowski, reprezentant Polski w szermierce na wózkach, medalista z Paryża
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością