Faworytów w Hiszpanii będzie jak zwykle dwóch: Real Madryt i FC Barcelona, ale oba zespoły startują z zupełnie różnych pozycji. Były piłkarz Barcelony, a obecnie jej trener Josep Guardiola musiał odświeżyć skład. Dwa kolejne sezony bez żadnego trofeum i konieczność gry w eliminacjach Ligi Mistrzów wyczerpały cierpliwość kibiców klubu. Frank Rijkaard musiał odejść. Razem z nim Camp Nou opuściły największe gwiazdy: Ronaldinho i Deco.
Brazylijczyk przestał być idolem kibiców Barcelony, od kiedy zmienił hierarchię wartości i zamiast cieszyć się grą w piłkę, wolał bawić się w nocnych klubach. W Mediolanie podobnych rozrywek mu nie zabraknie, ale sam piłkarz i kibice Milanu wierzą, że uda mu się odbudować formę. Początkiem nowego rozdziału w jego życiu miały być igrzyska olimpijskie w Pekinie. Ronaldinho chciał pomóc młodszym kolegom zdobyć jedyne brakujące Brazylii trofeum, ale w półfinale przegrał z kretesem z Argentyną prowadzoną przez niedawnego klubowego kolegę Leo Messiego.
Barcelona w tym okienku transferowym odgrywała rolę tradycyjnie już przypisaną Realowi. Do niej należą transferowe rekordy tego lata, choć Guardiola jako były defensywny pomocnik zadbał przede wszystkim o defensywę. Najwięcej (36 mln euro) zapłacił za prawego obrońcę FC Sevilla Daniego Alvesa, połowę mniej za pomocnika Aleksandra Hleba z Arsenalu. Dalsze miejsca zajmują kolejny obrońca Martin Caceres z Villarreal i pomocnik Seydou Keita z Sevilli. Na ile ta polityka okaże się skuteczna, zobaczymy już niebawem. Polscy kibice mieli jednak okazję się przekonać, że wielka Barca jest do ogrania nawet przez europejskich średniaków.
Real Madryt był tego lata bardzo oszczędny. Jedyny poważny wydatek to 15 mln euro na zakup Rafaela van der Vaarta z HSV Hamburg. Holender będzie musiał wypełnić lukę po swoim rodaku Wesleyu Sneijderze, który przed sezonem doznał poważnej kontuzji.
Szefowie Realu być może czekali z wydawaniem pieniędzy na to, czy uda się z Manchesteru wyłuskać Cristiano Ronaldo, za którego gotowi byli zapłacić nawet 100 mln euro. Wobec kontuzji Fabio Cannavaro i nieustannych problemów zdrowotnych Christopha Metzeldera warto byłoby sprowadzić jakiegoś obrońcę, ale najlepszy bramkarz Euro 2008 Iker Casillas powinien sobie poradzić nawet w pojedynkę.