Wciąż walczące o awans do play-off Czerwone Byki przystąpiły do spotkania bardzo skupione. Dla nich każde zwycięstwo i zdobyty „mały punkt” jest na wagę złota. Niedzielny rywal poznanian - Griffons, okupujący ostatnie miejsce w Grupie Północnej, nie okazał się zbyt wymagający. Mecz był zatem doskonałą okazją dla Byków do podreperowania swojego bilansu.
Goście szybko zabrali się do pracy zarówno w ataku jak i w obronie. Po dwóch pierwszych kwartach Byki prowadziły już 36:0. Atak Griffons był nieskładny i nie dał rady ani razu przełamać defensywy rywali. Natomiast poznanianie nie mieli z tym większych problemów i od pierwszych minut punktowali.
Gospodarze mimo wysiłków futbolistów na boisku i dopingu siedzącego na trybunach prezydenta Słupska – Macieja Kobylińskiego, nie mogli zdobyć tego dnia ani jednego przyłożenia. Nieco lepiej poszło im w obronie, gdzie zasłużył się... trener pierwszoligowego zespołu Pomorze Seahawks – Maciej Cetnerowski, który w tym spotkaniu wystąpił jako zawodnik defensywy Griffons. Bardzo aktywny styl gry i wskazówki taktyczne szkoleniowca były dla słupszczan nieocenione. Można powiedzieć, że dzięki temu mecz zakończył się wynikiem „tylko” 50:0. Z pewnością Griffons przydałaby się bardziej długofalowa pomoc Cetnerowskiego, aby mogli nawiązać równorzędną walkę z przeciwnikami.
Wśród Byków dobre zawody rozegrał Patryk Barczak, który ponownie potwierdził, że z meczu na mecz staje się coraz dojrzalszym rozgrywającym. Jego akcje podaniowe, opanowanie i szybkie reakcje sprawiały, że atak poznanian był tego dnia bardzo skuteczny.
W następnych spotkaniach obie drużyny zmierzą się z Mustangami z Płocka: Griffons 30 sierpnia na wyjeździe, zaś Byki u siebie 20 września. Konfrontacja poznanian z płocczanami może mieć kluczowe znaczenie dla końcowego układu tabeli Grupy Południowej.