Reklama

Spacer z Chychłą

Zmarł Zygmunt Chychła – jedyny z wybitnych powojennych polskich bokserów, którego nigdy nie widziałem w akcji.

Publikacja: 07.10.2009 18:20

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/fafara/2009/10/07/spacer-z-chychla/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Zakończył karierę przedwcześnie, zaraz po pamiętnych mistrzostwach Europy w Warszawie, w których Polacy zdobyli aż pięć złotych medali. Wydawał mi się postacią tajemniczą, niewiele o nim pisano, choć boks był w tamtym okresie najpopularniejszym sportem w Polsce.

Minęło sporo czasu, zanim się dowiedziałem, jakie były powody milczenia mediów i samego Chychły. Podczas wojny został siłą wcielony do Wehrmachtu. Uciekł Niemcom, ale w nieodpowiednim kierunku – do armii generała Andersa. Natomiast powodem zerwania Chychły ze sportem była gruźlica, choroba w latach 50. dość powszechna, która jednak oficjalnie nie mogła istnieć w kraju wszelkiej szczęśliwości. Potem doszła jeszcze emigracja do Niemiec, gdzie bokser wyjechał i mieszkał aż do śmierci. Nie ulega zatem wątpliwości, że Zygmunt Chychła mimo wielkich sportowych sukcesów nie był idealnym kandydatem na bohatera PRL.

Kilkusekundowe filmiki, które zachowały się w archiwach, nie dają żadnego pojęcia o stylu Chychły. Kiedyś zapytałem Feliksa Stamma, jak walczył złoty medalista olimpijski z Helsinek. „Tak dobrze, że potrzebny mu byłem wyłącznie do wycierania potu” – odparł wielki trener.

Stamm przydawał się jednak Chychle, którego nazywał Kaszubem, nie tylko do trzymania ręcznika. W swoim „Pamiętniku” znakomity szkoleniowiec tak wspomina mistrzostwa Europy w Mediolanie w 1951 roku: „W wieczór poprzedzający finałową walkę Chychła poprosił mnie, abym się z nim przeszedł po mieście. Nie chciał mówić o boksie. Oglądaliśmy więc wystawy sklepowe i rozmawialiśmy o trzęsieniu ziemi, które poprzedniej nocy można było odczuć w Mediolanie. Zygmunt twierdził, że cały czas spał, tylko zdziwił się rano, gdy puszki, które zostawił na stoliku, zobaczył na podłodze”.

Reklama
Reklama

Te puszki w hotelowym pokoju to skutek oszczędności na dietach. Ówcześni polscy sportowcy wcale nie mieli słodkiego życia, nawet gdy odnosili sukcesy. A po zakończeniu kariery, jeśli byli mniej zaradni albo chorzy, tak jak Chychła, zdarzało im się klepać biedę. Wielki bokser wyjeżdżał więc do Niemiec zdesperowany i rozżalony. Po 1989 roku było sporo czasu, by zrekompensować Zygmuntowi Chychle wieloletnią rozłąkę z krajem. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy tej okazji.

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama