To trzecie zwycięstwo 25-letniego Brytyjczyka z wyspy Man w tegorocznym wyścigu, a trzynaste w historii jego startów w Tour de France. Dwa lata temu wygrał cztery etapy, przed rokiem sześć, w tym ostatni na Polach Elizejskich. Teraz też ma szanse.
To był jeden z tych dni, gdy liderzy klasyfikacji generalnej chowają się w cień (szkoda, że nie dosłownie, bo upał we Francji niesamowity), a na plan pierwszy wysuwają się specjaliści sprintu. Jadący w żółtej koszulce Andy Schleck i ustępujący mu o 41 skund wicelider Alberto Contador mieli okazję do pogawędki i żartów, jadąc ramię w ramię w peletonie wśród plantacji lawendy, czosnku i słoneczników.
Etap miał spowolnione upałem tempo i krótką historię. Już na pierwszych stu metrach po starcie ostrym uciekła trójka kolarzy: Francuzi Anthony Geslin (Francaise des Jeux) i Stephane Auge (Cofidis) oraz debiutujący w Tour de France Hiszpan Jose Benitez (Footon Servetto). Uciekali do 162. kilometra, będąc z góry skazanymi na doścignięcie.
Ich atak zlikwidowali kolarze grup, których liderzy walczą o sukcesy etapowe i zwycięstwo w klasyfikacji punktowej. Jej liderem, wyróżnionym w peletonie zieloną koszulką, był przed startem w Sisteron Thor Hushovd, który o 7 punktów wyprzedzał Alessandro Petacchiego i o 31 Australijczyka Robbiego McEwena. Norweg zapowiadał ostrą batalię o utrzymanie zielonej koszulki, ale finiszował dopiero na 7. miejscu i stracił ją na rzecz drugiego na mecie Petacchiego.
Rywalizacja sprinterów rozstrzygnie się pewnie dopiero na ostatnim etapie w Paryżu, a Hushovd nie odpuści do końca. 32-letni kolarz grupy Cervelo to jeden z największych specjalistów rywalizacji sprinterskiej. Ma na swym koncie 57 zwycięstw. W 2005 roku był najlepszy w klasyfikacji punktowej Wielkiej Pętli, nie wygrywając przy tym żadnego etapu.