[b] Czym różnił się ten pojedynek od przegranego meczu z Shuai Peng w US Open 2010?
Agnieszka Radwańska:[/b] Pamiętam ogromny ból, jaki odczuwałam w Nowym Jorku. Wtedy też grałyśmy trzy godziny, więc pamiętam, że bolało mnie jak cholera. Szczerze? To był bardzo podobny mecz, ten sam tenis, tyle, że wtedy przegrałam. Nie ma ani jednego elementu, ani jednego uderzenia, w którym jedna górowałaby wyraźnie nad drugą. Peng niczego nie brakuje, Chinka gra bardzo solidny tenis. Nie można jej nic zarzucić, to solidne rzemiosło. [wyimek][b][link=http://www.rp.pl/artykul/598745-Radwanscy--tenis--i-polityka--.html" "target=_blank]Czytaj więcej[/link] o politycznym oświadczeniu na stronie Radwańskich [/b][/wyimek]
[b]W końcówce była pani spokojna i może dlatego tak łatwo obroniła dwa meczbole przy stanie 5:3 dla Peng. Ale był taki moment w trzecim secie gdy prowadziła pani 3:1 i rzuciła rakietą ze złości... [/b]
Zawsze jak jest 3:1 i 40-0, mam swój serwis i nie wykorzystuję tego, to mam wrażenie, że mecz może się różnie skończyć. Chinka potem uciekła na 5:3. Powinnam była wcześniej wykorzystać wysokie prowadzenie i nie doprowadzać do nerwowej końcówki.
[b] Chyba nie marzyła pani o ćwierćfinale, po kontuzji i operacji? [/b]