Po zakończonej sukcesem ostatniej operacji łokcia rehabilitacja Roberta Kubicy nabrała tempa. Polski kierowca od tygodnia ostro pracuje nad powrotem do formy, ćwicząc po pięć, sześć godzin dziennie. Jednocześnie zbliża się moment, w którym zespół Lotus Renault będzie musiał podjąć decyzję odnośnie przyszłorocznej obsady kokpitów.
Szef ekipy Eric Boullier powiedział, że najpóźniej do końca października musi uzyskać deklarację, czy Kubica będzie mógł się ścigać w jego zespole. Jednak nie należy tego odbierać jako ultimatum. Francuz dał do zrozumienia, że ze względu na wartość, jaką Polak wnosi do zespołu, podejdzie do sprawy elastycznie.
– Uważam, że w październiku Robert będzie w stanie zasiąść za kierownicą w symulatorze lub aucie drogowym. Mamy jeszcze trochę czasu, przynajmniej dwa do trzech miesięcy – powiedział menedżer Polaka Daniele Morelli. Włoch twierdzi, że zespół Lotus Renault zapewnił go, iż miejsce cały czas na Kubicę czeka. Oczywiście pierwsze sprawdziany za kierownicą nie dadzą jeszcze pewności, że kierowca odzyska pełnię formy, choć zdaniem Morellego test w symulatorze czy samochodzie niższej serii wyścigowej powinien wystarczyć.
– Jeśli Robert będzie w stanie poprowadzić samochód Formuły Renault, to pojedzie także autem F1 – uważa Włoch. – Ważne, by mógł trzymać kierownicę i skręcać w lewo i prawo. W światku Formuły 1 panuje przekonanie, że wartość Kubicy zespół poznał dopiero wtedy, gdy zabrakło go na torze. Na rynku brakuje zawodników, którzy pod względem doświadczenia i szybkości dorównywaliby Polakowi. Lotus Renault go potrzebuje, bo nie znajdzie zastępcy.
Boullier nie wymaga od Kubicy, by już w październiku zasiadł w samochodzie Formuły 1. Chce wiedzieć, czy Polak będzie w stanie i zechce wrócić na tor w barwach jego zespołu. Jeśli ostatni etap rehabilitacji będzie przebiegał zgodnie z oczekiwaniami, to szef Lotus Renault nie musi się martwić o pozytywną odpowiedź.