Bywało, że w Mińsku i Grodzisku Wielkopolskim Białorusini wbijali nam po kilka bramek, a ich reprezentacja młodzieżowa boleśnie przećwiczyła nas kiedyś we Wronkach. Ale wczoraj to Polacy wystąpili w roli nauczycieli. Oni nie mają już braci Hlebów, my mamy Jakuba Błaszczykowskiego i Roberta Lewandowskiego.
Regularność, z jaką zdobywają bramki, świadczy o ich klasie i coraz lepszym zgraniu drużyny. Kiedy obydwaj są na boisku, istnieje duże prawdopodobieństwo, że wcześniej czy później padnie bramka. Próba z nową parą środkowych obrońców Damien Perquis – Marcin Wasilewski zakończyła się niewiadomą, bo Białorusini nie zmusili ich do wysiłku. Ale nawet w takiej sytuacji lepsze wrażenie robił Perquis. Piszczek znów był pewnym punktem drużyny, podobnie jak Łukasz Fabiański w bramce.
Chciałbym podzielić się jeszcze jakąś głęboką myślą, ale nie mogę, ponieważ oglądałem mecz w telewizji, a to znaczy, że niewiele widziałem. Jeżeli już kadra musi czasami grać na neutralnym boisku, to PZPN lub SportFive powinni zadbać, by mecz odbywał się na stadionie, gdzie można normalnie ustawić kamery, i by transmisji nie realizowała najtańsza ekipa specjalizująca się chyba w obsłudze wesel w niemieckich remizach.
Ale skoro czepiam się takich rzeczy, to znaczy, że z reprezentacją jest coraz lepiej.