Tomasz Frankowski o biciu rekordów i długowieczności

Tomasz Frankowski o biciu rekordów i długowieczności

Publikacja: 24.10.2011 01:21

Tomasz Frankowski zdobył w sobotę 156. gola w lidze i wyprzedził Włodzimierza Lubańskiego na liście

Tomasz Frankowski zdobył w sobotę 156. gola w lidze i wyprzedził Włodzimierza Lubańskiego na liście najlepszych strzelców w historii ekstraklasy

Foto: Fotorzepa, Bogusław Florian Skok Bogusław Florian Skok

To na pewno pana ostatni sezon w karierze?

Tomasz Frankowski:

Trochę zacząłem się wahać. Nie sądziłem, że ta runda będzie taka udana. Musimy usiąść zimą z działaczami Jagiellonii Białystok i się zastanowić.

Włodzimierz Lubański wysłał panu gratulacje?

Nie. Widziałem go dwa razy w życiu, jak zajmował się Wisłą podczas meczów z Anderlechtem. Lubański, Boniek – ja ich zawsze odbierałem jako gwiazdy świecące z bardzo daleka.

156 goli daje panu czwarte miejsce w klasyfikacji wszech czasów, trzeci jest Gerard Cieślik, który zdobył 167 bramek. Chce go pan dogonić?

Spokojnie – wiosna zawsze jest trudniejsza, a moje statystyki gorsze. Niektóre drużyny rzucają wtedy już 100 procent sił do obrony. Nie będę ukrywać – kiedy trzy lata temu wracałem do polskiej ligi, nie zakładałem, że będę tak skuteczny. Staram się myśleć, że to wszystko dzięki mojej wysokiej formie, a nie niższemu poziomowi ligi. Czasami się oszczędzam, gram ostrożnie, nie marnuję sił. Bywa, że przez to dochodzi do spięcia z trenerem, który wyobraża sobie moją grę trochę inaczej. Nie wywodzę w pole obrońców, wykorzystuję podania kolegów i w momencie strzału mam najczęściej przed sobą tylko bramkarza.

Ma pan też szczęście do asystentów. Jagiellonia kupuje zawodników, którzy potrafią wykorzystać pana atuty.

Rzeczywiście. Był Kamil Grosicki, w poprzednim sezonie Marcin Burkhardt, teraz są Tomasz Kupisz i Marko Cetković. Jagiellonia to nie jest jednak Wisła Kraków, nie jesteśmy skazani na sukces. Żeby z zespołu walczącego o utrzymanie stać się drużyną czołówki tabeli, potrzeba ciężkiej pracy.

Dużo się zmieniło w Jagiellonii, gdy Michała Probierza zastąpił Czesław Michniewicz?

Jest różnica. Probierz był trochę dyktatorem, nie znosił sprzeciwu. U Michniewicza jest większe pole manewru.

Franciszek Smuda kazał panu zaprzeczać, że ciągle myśli pan o grze w kadrze, a nie tylko o pracy w niej w roli trenera napastników?

Smuda tylko raz, rok temu, powiedział, że ja i powołanie do reprezentacji Polski to już raczej bez sensu. Od tamtej pory nie ma tematu.

Pewny miejsca w ataku jest tylko Robert Lewandowski. Paweł Brożek nie gra w klubie, Ireneusz Jeleń jest często kontuzjowany.

Obserwuję Maćka Jankowskiego i Michała Kucharczyka, ale trochę im brakuje. Są młodzi, czekamy, aż okrzepną, ale czy zdążą do Euro? Nie wiem.

To na pewno pana ostatni sezon w karierze?

Tomasz Frankowski:

Pozostało jeszcze 98% artykułu
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Sport
Czy Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy o sporcie? Jest apel do prezydenta