Tor Interlagos położony na przedmieściach Sao Paulo, największej metropolii na południowej półkuli, wielokrotnie w historii Formuły 1 był sceną decydujących rozstrzygnięć w mistrzostwach świata. W tym roku tytuł już dawno zdobył Sebastian Vettel, więc stawką ostatniego w tym sezonie wyścigu jest miejsce za plecami kierowcy Red Bulla.
Szansę na wicemistrzowski tytuł ma jeszcze trzech kierowców. W najlepszej sytuacji jest Button, który do szczęścia potrzebuje finiszu na podium, ale nawet w przypadku gorszego wyniku może utrzymać drugą pozycję w klasyfikacji. Alonso traci do niego 10 punktów i by przeskoczyć Anglika, musi być minimum czwarty na mecie. Mark Webber jest w najgorszej sytuacji i musi wygrać w Brazylii, a także liczyć na słabe wyniki konkurencji. Aby sezon zakończył się podwójnym triumfem kierowców Red Bulla, Button może być najwyżej dziewiąty, a Alonso czwarty.
Na razie walczący ze sobą tercet godzi Lewis Hamilton. Uskrzydlony wygraną w Abu Zabi zawodnik McLarena uzyskał najlepszy czas piątkowych treningów. Za nim sklasyfikowano Vettela i Webbera, który z kolei błysnął najlepszym czasem w porannej sesji. Alonso ukończył dzień na czwartej pozycji, a Button był dopiero siódmy. – W ostatnich sześciu latach moją najlepszą pozycją startową było tu chyba 14. miejsce, więc mam nadzieję na nieco lepszy występ – mówił przed treningami Anglik.
Obaj kierowcy McLarena mają mieszane wspomnienia z brazylijskiego toru. Co prawda obaj zdobywali tu swoje mistrzowskie tytuły (Button w sezonie 2009, Hamilton rok wcześniej), ale mają na koncie tylko po jednej wizycie na podium i żaden z nich nie finiszował tu wyżej niż na trzeciej pozycji i ani razu nie prowadził w wyścigu. Lepszą statystykę ma Alonso, który zapewnił tu sobie swoje oba mistrzowskie tytuły (w 2005 i 2006 roku). Hiszpan w dziewięciu startach aż sześć razy stawał tu na podium, choć nigdy na najwyższym stopniu – w przeciwieństwie do przeżywającego kryzys zespołowego kolegi, Felipe Massy. Drugi kierowca Ferrari trzykrotnie ruszał przed własną publicznością z pole position i odniósł tu dwa zwycięstwa – w tym ostatnie jak dotąd, przed trzema laty.
Fanatyczni lokalni kibice, dla których wyścig na przedmieściach największej metropolii na południowej półkuli jest prawdziwym sportowym świętem, nie mają ostatnio łatwego życia. Lata świetności brazylijskich zawodników już dawno minęły i triumfy takich mistrzów jak Emerson Fittipaldi, Nelson Piquet czy Ayrton Senna są tylko odległym wspomnieniem. Ani Massa, ani jeżdżący obecnie w Williamsie Rubens Barrichello, który wychowywał się kilkaset metrów od pierwszego zakrętu toru Interlagos, nie byli w stanie powtórzyć sukcesów swoich wielkich rodaków. Barrichello nawet za czasów startów w Ferrari nigdy nie wygrał przed własną publicznością i w 18 występach na Interlagos aż jedenaście razy nie dotarł do mety. Niewykluczone, że w niedzielę brazylijski weteran zaliczy swój ostatni, 322. występ w F1 i szans na poprawę kiepskiej statystyki raczej nie ma – co prawda rok temu zespół Williams wywalczył tu sensacyjne pole position dzięki Nico Hulkenbergowi, ale teraz brytyjska ekipa jest w wyraźnym dołku i zalicza najgorszy sezon w historii swoich startów w F1.