Problemem podstawowym ma być trener Orest Lenczyk, który w grudniu skończy 70 lat. Podobno ciężko mu porozumieć się z zawodnikami, którzy mogliby być jego synami, a nawet wnukami.
O ile mi jednak wiadomo, Lenczyk nie ma problemów w kontaktach ze swoimi dziećmi. Może dlatego, że je dobrze wychował, a na wychowanie zawodników wpływu nie miał. Bywają więc w klubie dni i radosne, i ciche, jak w każdym innym. Ta niemożność znalezienia z trenerem wspólnego języka bierze się być może stąd, że ma on swoje zasady, usiłuje wpoić je zawodnikom, ale wielu z nich nie jest w stanie zrozumieć trenera. I nie o język chodzi, czego nie pojmuje chociażby Cristian Diaz.
Być może powody słabej gry są inne. Podobno właściciel miałby dla Śląska więcej serca, gdyby to był klub tenisowy. Po zdobyciu tytułu zespół stracił ośmiu zawodników, a sprowadzono czterech, z czego trzech za darmo. To są uzupełnienia, a nie wzmocnienia. A jakby problemów było mało, kilku podstawowych piłkarzy (z Sebastianem Milą na czele) nie może grać, ponieważ śpiewali źle o Legii.
W meczu z Koroną Śląsk nie wyglądał na drużynę, która chce sprawić przykrość Lenczykowi. Jeśli zaś o wiek chodzi, to trener Hiszpanów - mistrzów świata i Europy - Vicente Del Bosque ma lat 62, a Alex Ferguson wciąż pracujący w Manchesterze United - 71.