Już samo to jest niezwykłe, bo na ogół treści ofert i rozmów biznesowych się nie ujawnia. Ale Mamic był w przeszłości obrońcą reprezentacji Chorwacji i na piłce się zna. Okocha to niegdysiejsza gwiazda reprezentacji Nigerii, zawodnik czołowych europejskich klubów, więc też się musi znać. To na co on liczył, wysyłając Mamicowi dwie drużyny? Że trafił na frajera?
Od kiedy w latach 90. rozrosła się instytucja agenta piłkarza nic już nie jest takie samo. Moim skromnym zdaniem wielu takich agentów powinno się ścigać z urzędu, za deprawowanie młodych piłkarzy, robienie wody z mózgu im i ich rodzicom, rozbudzanie niepotrzebnych nadziei. Działanie agenta jest nastawione wyłącznie na zysk, a coś takiego jak dobro zawodnika czy drużyny, do której trafia w praktyce nie istnieje. Jeśli już to w kontekście wysokości jego transferu i zarobków, od których agent ma swoje 10 procent, albo i lepiej.
Moja prywatna baza danych agentów piłkarzy nie jest duża. Zdecydowanej większości działających w Polsce w ogóle nie znam i nie chcę znać. Zraziłem się, po rozmaitych kontaktach, w których panowie ci usiłowali zrobić i ze mnie idiotę, wmawiając mi, że zawodnicy, których interesy prowadzą mają nieprzeciętny talent a droga jaką im wybierają jest jedyną słuszną. Miałem często inne zdanie.
Cała ta szara masa zagranicznych kopaczy, których w polskich ligach nie można od siebie odróżnić, to efekt pracy właśnie agentów. Jednak zrobili idiotów z trenerów i właścicieli klubów a może zawarli i z nimi umowę. Bo nie chce mi się wierzyć, że poważni ludzie dawali się nabierać na ten bajer, tylko nie każdy chciał się zachować jak Zoran Mamic. Finansowe układy agentów z trenerami i działaczami może nawet mają znamiona korupcji. Jeśli zna się te uwarunkowania, nietrudno przewidzieć kogo trener może wstawić do drużyny. Nie musi to być zawodnik najlepszy. Wystarczy żeby miał właściwego agenta. Jay - Jay Okocha w Zagrzebiu interesu nie zrobi, ale na pewno trafi na swego. I zarobi na tym więcej niż piłkarze, którymi handluje jak kartoflami.