Wyprawa na Broad Peak. Wielicki: Nie ma już nadziei, zostajemy dla bliskich

- Uważam, że nie ma nadziei, ale dla bliskich, rodzin i tych, którzy uważają, że można przeżyć tyle dni, jesteśmy tu – mówi kierownik zimowej wyprawy na Broad Peak Krzysztof Wielicki

Publikacja: 07.03.2013 10:05

- Sytuacja w tej chwili wygląda w ten sposób, że obserwujemy ścianę. Na wysokość 7000 metrów poszedł jeszcze zespół tragarzy wysokościowych - do bliższej obserwacji, żeby być na miejscu w  razie czego. Chociaż my stąd widzimy wszystko idealnie – przyznaje w RMF FM Wielicki. Zaznacza jednak, że momentu rozmowy „nie było żadnego śladu, nikt się nie pojawił".

- Jeśli chodzi o Tomka (Kowalskiego – red.), to on nie mógł się pojawić, bo nigdy nie zszedł na naszą stronę. Natomiast jeżeli chodzi o Macieja Berbekę. Zniknął albo spadł. W ścianie go nie ma – wyjaśnia kierownik wyprawy. Jak dodaje, „pogoda jest bardzo dobra". W związku z tym obserwacja będzie jeszcze prowadzona „cały dzień, całą noc i jeszcze jutro do południa".

Wielicki zaznacza jednak, że nie widzi już szans na uratowanie Polaków. - Bazując na moim doświadczeniu, nie ma żadnych szans. Jest ciężko... Bardzo ciężko.. – mówi. Wyznaje także, że z Maciejem Berbeką nie było w ogóle kontaktu, a z Tomaszem Kowalskim ostatni raz rozmawiał wczoraj o 6:30 rano, który miał poważne kłopoty. - W pewnym miejscu zatrzymał się i dalej nie chciał schodzić. Ostatnie jego słowa były takie, że będzie próbował, ale ja się obawiam, że przy tej próbie mógł spaść. On nie mógł kroku jednego zrobić – mówi kierownik wyprawy. - W nocy hipotermia, minus 40, był wyziębiony zupełnie. Zaleciłem mu leki pewne. Jeden wziął, drugi mu wypadł. On był już bardzo słabiutki, on już mówił cicho. Od tamtego czasu się nie zgłosił. Nie dotarł do przełęczy – dodaje.

Tajemniczy jest także los Macieja Berbeki. Wielicki przypuszcza, że on również był bardzo wyczerpany. - Bardzo wolno schodził. Tą całą grań 10 godzin, to dużo. Można się potknąć, wpaść do szczeliny albo też polecieć dalej. To jest wysoka ściana, 1800 metrów – tłumaczy. Przyznaje, że zespół ratowniczy widział go do pewnego momentu przy szczelinach. - Najpierw światełko widzieliśmy około 4 rano, a potem przy świcie widać było postać pewną. I potem zniknął... Jest w tym sensie zaginiony, bo nie wiemy, co się stało, ale generalnie zginął – kończy kierownik polskiej zimowej wyprawy na Broad Peak.

Tak Polacy zdobywali szczyt Broad Peak

- Sytuacja w tej chwili wygląda w ten sposób, że obserwujemy ścianę. Na wysokość 7000 metrów poszedł jeszcze zespół tragarzy wysokościowych - do bliższej obserwacji, żeby być na miejscu w  razie czego. Chociaż my stąd widzimy wszystko idealnie – przyznaje w RMF FM Wielicki. Zaznacza jednak, że momentu rozmowy „nie było żadnego śladu, nikt się nie pojawił".

- Jeśli chodzi o Tomka (Kowalskiego – red.), to on nie mógł się pojawić, bo nigdy nie zszedł na naszą stronę. Natomiast jeżeli chodzi o Macieja Berbekę. Zniknął albo spadł. W ścianie go nie ma – wyjaśnia kierownik wyprawy. Jak dodaje, „pogoda jest bardzo dobra". W związku z tym obserwacja będzie jeszcze prowadzona „cały dzień, całą noc i jeszcze jutro do południa".

Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Sport
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski. Poznaliśmy nominowanych
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką