Rz: To pierwsza wygrana polskiego kolarza poza Polską od 2009 roku, kiedy Przemysław Niemiec był pierwszy w Route de Sud...
Michał Kwiatkowski:
Solidnie na to zwycięstwo pracowałem podczas zgrupowania na Majorce, nic mi nie przeszkadzało, żadna kontuzja, upadek. Szczerze mówiąc, wyszło lepiej, niż myślałem. Najpierw wygrałem Trofeo Serra de Tramontana na Majorce, teraz pojechałem po zwycięstwo w Volta ao Algarve. Pierwszy raz w karierze zawodowej wygrałem wieloetapowy wyścig, bardzo się z tego cieszę.
Był pan najszybszy na dwóch etapach, ale chyba najcenniejsze było zwycięstwo w czasówce?
To było niesamowite, bo pokonałem kolegę z grupy, z którego rad korzystam - Tony'ego Martina. To przecież mistrz świata indywidualnie i razem ze mną w drużynie Omega Pharma Quick Step. Wyprzedziłem Alberto Contadora, który też potrafi świetnie jeździć na czas. Całą zimę poświęciłem na szukanie właściwej pozycji na rowerze czasowym. W listopadzie byłem w USA, przechodziłem testy w tunelu aerodynamicznym. Nie mogłem tego zrobić w Europie, bo wszystkie te urządzenia zajęli wtedy kierowcy Formuły 1. Zimą mieliśmy specjalne sesje „pod czasówkę" na torze w Walencji i w Palma de Mallorca.