Tu, w Stuttgarcie, też jest pani gwiazdą. Jak się pani czuje jako „jedynka" w tak mocno obsadzonym turnieju?
Dobrze! Muszę jednak przyznać, że nigdy się tego nie spodziewałam, ponieważ w tym turnieju faktycznie gra sama elita. Nawet zawodniczki rozstawione mają losowanie złe lub bardzo złe.
Co turniej, to nowy zestaw dziennikarzy. Zwykle pytają o to samo, ale może komuś udało się panią czymś zaskoczyć?
Właśnie w Stuttgarcie zapytano mnie, której tenisistce nie powierzyłabym swojego dziecka pod opiekę.
I?
Nie znam jeszcze tych najmłodszych, ale wszystkie dziewczyny wydają mi się odpowiedzialne. Wtedy padło kolejne pytanie ?– o facetów z ATP Tour. Odpowiedziałam, że nie zostawiłabym syna czy córki pod opieką Jurka Janowicza, bo on już po pięciu minutach zapomniałby, że miał się zajmować jakimś dzieckiem.