Manchester chyba właśnie wychodzi na prostą. Po fatalnym starcie sezonu wygrał pięć poprzednich spotkań i awansował na trzecie miejsce w Premiership. Louis van Gaal prosił o cierpliwość i wygląda na to, że czas jest jego sprzymierzeńcem. Udało mu się poskładać w całość to, co zepsuł David Moyes.

Liverpool wciąż nie może się pozbierać po sprzedaży Louisa van Gaala i kontuzji Daniela Sturridge'a. Kontraktu przedłużyć nie chce Raheem Sterling, Steven Gerrard jeszcze się nad tym zastanawia. Wicemistrz Anglii jest w tabeli dopiero dziewiąty, z 15-punktową stratą do lidera Chelsea, a z Ligą Mistrzów pożegnał się we wtorek. – Nie rozumiem, dlaczego Brandan Rodgers nie kazał swoim zawodnikom więcej atakować – dziwi się legenda United Paul Scholes. Nie on jedyny.

W ubiegłym sezonie Liverpool zwyciężył na Old Trafford 3:0, powtórzyć taki wynik będzie teraz ciężko, ale niczego przesądzać nie można. – To mecze, w których zawsze chcesz grać. Strzelałem w nich bramki, wygrywałem i przegrywałem, więc doskonale wiem, co one dla wszystkich znaczą – opowiada były pomocnik Liverpoolu Jamie Redknapp. – Tak gorąca atmosfera w całej Wielkiej Brytanii panuje prawdopodobnie tylko w derbach Glasgow. Nie ma miłości między piłkarzami, nie mówiąc już o kibicach.

W niedzielę miłości też nie będzie, a na boisku nie zobaczymy na pewno wśród gospodarzy Chrisa Smallinga i Angela Di Marii. Argentyńczyk przegrał wyścig z czasem i nie zdążył wyleczyć kontuzji. Do składu Liverpoolu powinien natomiast wrócić Adam Lallana, leczący ostatnio połamane żebra. Może zagrają także Mario Balotelli i Kolo Toure.

Transmisja meczu Manchester United – Liverpool w niedzielę o 14.30 w Canal+ Sport