Kiedy Szczęsny utrzymywał w Lizbonie w grze osłabioną po czerwonej kartce Pau Cubarsiego Barcelonę, Alisson w Paryżu odpierał ataki sunące na bramkę Liverpoolu.
Obaj w zeszłą środę otarli się o perfekcję. Polak obronił osiem strzałów Benfiki, Brazylijczyk – zatrzymał dziewięć celnych prób PSG, zgarnął nagrodę dla piłkarza meczu i został wybrany przez europejską federację (UEFA) do jedenastki tygodnia. – To był prawdopodobnie najlepszy występ w moim życiu – przyznał Alisson.
– Nie wiem, gdzie byśmy byli, gdyby nie on – podkreślał Harvey Elliott, choć sam też ma prawo mówić o sobie, że był bohaterem pierwszego spotkania z PSG. Niecałą minutę po wejściu na boisko w Paryżu strzelił zwycięskiego gola, po asyście innego zmiennika Darwina Nuneza.
Liverpool był przy piłce przez zaledwie 35 procent czasu i oddał tylko dwa strzały, ale to wystarczyło, by wrócić do domu ze skromną zaliczką (1:0). – Gdybyśmy zremisowali, to i tak bylibyśmy szczęściarzami – nie ukrywał trener Arne Slot.
Czytaj więcej
Barcelona nie przegrała już 14 meczów z Wojciechem Szczęsnym w bramce. Polak został bohaterem spotkania z Benficą (1:0) w Lidze Mistrzów, a hiszpańska prasa pisze, że Katalończycy zrobili świetny interes, sprowadzając go z piłkarskiej emerytury.