A powinna nie mieć z Gruzinami żadnych kłopotów. Jesienią, w Tbilisi wygraliśmy także 4:0, po bardzo dobrej grze w drugiej połowie. Tylko pod względem liczby goli były to takie same mecze. Polacy z każdym występem powinni grać lepiej, trener nie może narzekać, że nie miał czasu. Tym razem pracował z zawodnikami od poniedziałku, kilku zaczęło treningi jeszcze wcześniej. A na boisku wyglądali, jakby zobaczyli się pierwszy raz.
Gruzini grali tak, jak robili to zawsze od niepamiętnych czasów. To są piłkarze podwórkowi, świetni technicznie, potrafiący zrobić drybling na kilku metrach, pokazać jakąś sztuczkę tyle, że nic z tego nie wynika. Mimo, że w obronie ustawili aż pięciu graczy, nie można powiedzieć, że zamurowali bramkę. Było dużo miejsca na przeprowadzenie akcji, ale oglądaliśmy ich niewiele.
W pierwszej połowie najlepszym naszym piłkarzem był Kamil Grosicki. Robert Lewandowski miał pecha - bramkarz Giorgi Loria w niezwykłych sytuacjach odbijał piłkę po jego strzałach. Pozostali Polacy grali jakby na coś czekali.
Kibice też czekali, bo wbicie takiej drużynie jak Gruzja kilku bramek nie powinno stanowić problemu dla zespołu z takimi aspiracjami jak Polska. Pocieszaliśmy się, że kiedy już padnie pierwszy gol, kolejne będą kwestią minut. Gol ten padł, po pięknym strzale Arkadiusza Milika (podobnym do tego, jaki w meczu z Rosją podczas Euro 2012 zdobył na tym samym stadionie Jakub Błaszczykowski). Ale ku powszechnemu zdziwieniu nie poderwał Polaków do następnych ataków. To Gruzini stali się odważniejsi a Adam Nawałka zaczął bronić wyniku, wstawiając defensywnego Tomasza Jodłowca zamiast Grosickiego. Kiedy Jodłowiec stał przy linii, czekając na zmianę, można było mieć nadzieję, że zajmie miejsce Krzysztofa Mączyńskiego, bo nie może grać w reprezentacji Polski ktoś, kto nie ma po temu kwalifikacji. Ale gra, gdyż Nawałka go lubi od czasów Górnika Zabrze.
Trener ten ma jedną ważną cechę w tym zawodzie: szczęście. Kiedy gruzińscy obrońcy już myśleli, że jest po meczu, Robert Lewandowski pokazał trzy razy na czym polega rola środkowego napastnika światowego formatu. I zatarł kiepskie wrażenie. Grać słabo i zwyciężyć 4:0 to jest sztuka. Do tego Irlandia zremisowała ze Szkotami, co jest dobrym wynikiem dla Polski. Droga do Francji staje się coraz szersza.