Reklama
Rozwiń

Magia w szkocką kratę

W St. Andrews zakończył się 144. turniej The British Open. Nie ma lepszego czasu i miejsca, by zobaczyć, czym jest tradycja starej szkockiej gry

Aktualizacja: 20.07.2015 23:22 Publikacja: 20.07.2015 21:00

Pole golfowe The Old Course, na którym odbywa się The Open, niemal wchodzi do centrum miasta St. And

Pole golfowe The Old Course, na którym odbywa się The Open, niemal wchodzi do centrum miasta St. Andrews

Foto: AFP

Raz na pięć lat wszystkie drogi wielkiego golfa prowadzą do hrabstwa Fife, a w nim do niedużego średniowiecznego miasteczka nad zatoką Morza Północnego. Widać tam szlachetne ruiny kilkusetletniego zamku na brzegu, w głębi stoi bardzo stary uniwersytet (dziś reklamowany jako miejsce studiów księcia Williama), ale jedzie się tam przede wszystkim do klubu Royal&Ancient (R&A), by poznać The Home of Golf – kolebkę golfa.

Starszy od Wimbledonu

Pól golfowych w pobliżu jest siedem, sześć 18-dołkowych, jedno 9-dołkowe. Tak naprawdę liczy się jednak tylko to najstarsze i najsłynniejsze, wchodzące niemal do centrum miasta – The Old Course. Wzorzec szkockiego pola typu „links". Otwarta przestrzeń, po której hula wiatr. Nie ma drzew, są pofałdowane fantazyjnie tory gry ograniczone z rzadka kępami krzaków, częściej pasami gęstej nadmorskiej trawy. Dochodzi parę ścieżek, strumieni, mostków, no i 112 bunkrów o stromych ścianach (najsłynniejszy na dołku nr 17, przy drodze). Dla większości obecnych – miejsce magiczne.

Z jednej strony fale Morza Północnego, wiatr, piaskowe diuny, nad którymi wciąż krążą mewy, z drugiej szare frontony średniowiecznych budynków, które stoją tuż przy fairwayu i greenie 18. dołka. Obok droga, z której też widać sporo, jeśli ktoś da radę się przecisnąć przez tłum do barierek. Z dala widać nad polem kilka ogromnych masztów telewizyjnych – The Open jest w kanonie obowiązkowych transmisji, które musi dać brytyjskim widzom stacja BBC.

The Old Course wciąż jest polem publicznym. Zagrać może prawie każdy, wbrew pozorom nie jest to takie trudne. Warunki: chętny lub chętna ma odpowiedni handicap (24 lub lepszy dla mężczyzn, 36 dla kobiet), pole jest wolne (turniej The Open 2015 spowodował zamknięcie publicznego dostępu od 20 czerwca do 21 lipca) i trzeba zapłacić, od 80 funtów w zimie do 170 w szczycie sezonu.

Wynajęcie lokalnego caddiego do noszenia kijów, wspierania gry, wysłuchania porad i anegdot po szkocku w najbardziej klasycznym wydaniu – to koszt 50 funtów za rundę. Kto skorzystał, mówi, że też warto, tylko trzeba przywyknąć do akcentu.

Turniej The Open, o 17 lat starszy od Wimbledonu, był rozgrywany na Old Course już 29. raz. Gra zaczyna się i kończy przy siedzibie R&A. Kilka dni przed The Open w kilku miejscach pola wyrastają ogromne trybuny, które mieszczą 20 tysięcy widzów. Kupujący bilety mogą też chodzić wyznaczonymi trasami za golfistami, ale tam miejsca jest mało i pierwsze szeregi bywają naprawdę ciasne. Bilety – po 80 funtów na każdy z czterech dni turniejowych. W tym roku, jak rzadko, doszedł dzień piąty, czyli poniedziałek. Kto wytrzymał, został nagrodzony – tylko dziesięć funtów za wejście na najważniejszą finałową rundę, dzieci do 16 lat – za darmo.

W tłumie słychać wszystkie języki świata. Właściciele kamienic przy polu muszą wywieszać na ogrodzeniach napisy, że to teren prywatny, bo wiele osób ma dużą ochotę na wejście tych parę stopni wyżej i kilkugodzinne stanie. Są w mieście propozycje, by oglądać The Open na ekranie telewizyjnym baru, pubu lub restauracji, ale akurat w St. Andrews nie jest to dobra oferta. Kto żyw, idzie na pole. Jak nie iść – The Open reklamują w mieście wszyscy, od rzeźników po cukierników, sklepy odzieżowe i banki.

Piłka z piór

Komu golfa mało, może przejść na drugą stronę ulicy naprzeciwko głównego wejścia do klubu (nazwa adekwatna: Golf Place, skrzyżowanie z Links) i odwiedzić British Golf Museum. Dla posiadaczy biletów – wstęp wolny. W progu wita wielka brązowa postać starego Toma Morrisa, zwycięzcy drugiego The Open, z 1861 roku w Prestwick. Można tam spędzić wiele godzin, zanurzając się w multimedialne opowieści o graczach, rzemieślnikach, trofeach, bohaterach historycznych zdarzeń. Na końcu niespodzianka – cztery kije i cztery piłki z różnych epok golfa oraz kawałek sztucznej trawy z dołkami – można samemu spróbować, jak smakuje gra XVIII-wiecznym kijem z orzesznika i piłką zrobioną ze zgniecionych gęsich piór w woreczku z końskiej skóry.

W muzeum stoi też srebrzysta kopia (jedna z trzech) głównej narody dla mistrza The Open – to Claret Jug, czyli XIX-wieczny dzbanek na młode wino zamówiony w 1872 roku. Sylwetka trofeum jest głównym elementem logo turnieju. Oryginał jest pod kluczem po drugiej stronie ulicy, w klubie.

Tegoroczna walka o Claret Jug, złoty medal i oficjalny tytuł „najlepszego golfisty roku" w 144. turnieju The British Open też była wyjątkowa. Będzie pamiętana długo choćby ze względu na to, co wyczyniała pogoda. W czwartek względnie normalnie, wedle szkockiej normy w kratkę: chmury, deszczyk, słońce, wiatr, cisza, na przemian. W piątek urwanie chmury plus wichura, w sobotę huragan uniemożliwiający grę przez większość dnia.

W cztery dni dało się rozegrać trzy rundy. Finał przeniesiono więc na poniedziałek i było znów tak, jak to Szkocji bywa: od parasoli do okularów przeciwsłonecznych chwila krótka.

Pożegnanie na mostku

Sportowo był to jednak turniej fascynujący. Z jednej strony sentymentalne pożegnanie na kamiennym mostku Swilcan Bridge pięciokrotnego amerykańskiego mistrza Toma Watsona oraz zasłużonego dla Anglii mistrza Sir Nicka Faldo, z drugiej fantastyczna walka młodszych kandydatów na ich następców: Jordana Spietha z Teksasu, który miał wszelkie szanse wygrać trzeci turniej wielkoszlemowy z rzędu, rewelacyjnego amatora Paule Dunne z Irlandii, który prowadził przed finałową rundą, Australijczyków Marca Leishmana, Adama Scotta i Jasona Daya, Louisa Oosthuizena z RPA, Danny'ego Willeta z Anglii. Wyznaczyć mistrza – do ostatnich dołków niemożliwe. Tak jak przewidzieć szkocką pogodę.

Sport
Nie chce pałacu. Kirsty Coventry - pierwsza kobieta przejmuje władzę w MKOl
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025