Reklama

Szczepłek: Złota pasówka

Dawniej napisałbym, że trzy kolejki przed końcem szanse na tytuł mistrza mają już tylko Legia i Piast.

Aktualizacja: 13.03.2016 19:06 Publikacja: 13.03.2016 18:49

Szczepłek: Złota pasówka

Foto: Fotorzepa

Ale dziś, gdy za regulamin biorą się buchalterzy i każdej drużynie odbierze się połowę zdobytych punktów, a następnie każe rozegrać jeszcze siedem meczów, to już nie jest takie oczywiste.

Jednak bez względu na regulamin Legia zrobiła kolejny krok do tytułu. Pokonanie Cracovii na jej stadionie to sukces. Legioniści i tym razem byli konsekwentni. Oni zazwyczaj mobilizują się przeciw mocnemu rywalowi i lekceważą teoretycznie słabszych. Jak to się kończy, pokazała im Termalica. Cracovia zapewne miała jakiś plan, ale straciła bramkę w trzeciej minucie, i jedyna strategia polegała już na tym, żeby odrobić stratę.

Legia wcale nie gra porywająco, jednak to, co prezentuje, wystarczy. Trzeba przyznać, że przy trenerze Stanisławie Czerczesowie postępy zrobił Igor Lewczuk. Kiedy pięć lat temu Michał Probierz pozbywał się go z Jagiellonii Białystok, mało kto protestował.

Lewczuk wędrował po klubach, irytując niejednego trenera i kibica (mnie też), aż w 30. roku życia okrzepł w Legii. Takie sytuacje dobrze o piłkarzu świadczą.

Legia to w ogóle jest dziś dziwna drużyna. Nieco lepiej niż jesienią gra Aleksandar Prijović, o którym nawet niektórzy kibice Legii mówią, że jest podobny do Zlatana Ibrahimovicia, pod warunkiem że nie ma piłki. A z drugiej strony – Guilherme o gabarytach, technice i ruchach gracza z ligi szóstek. To prawda, ale właśnie ci dwaj piłkarze strzelili gole dla Legii w Krakowie, a na bramkę Prijovicia zapracował też Lewczuk.

Reklama
Reklama

Przestał strzelać Nemanja Nikolić, zaczęli to robić inni. Już drugi raz z rzędu nie zobaczyliśmy na boisku Michała Pazdana. Kaspar Hamalainen podobno nadal się leczy. A Legia zdobywa punkty, odbierając przy okazji przeciwnikom nadzieję.

Lech jest w podobnej sytuacji. On też miewa godziny słabości (z Podbeskidziem i Jagiellonią), ale z przeciwnikami, których nie lekceważy, wygrywa. Przed tygodniem z Cracovią, teraz w Chorzowie. Wszystkie trzy bramki były piękne, ale ta Macieja Gajosa wyjątkowa: z 20 metrów tzw. pasówką (czyli wewnętrzną częścią stopy) w okienko. Coś takiego w ekstraklasie?

Już któryś raz nie mogę odejść od telewizora, kiedy grają kluby z dolnej połowy tabeli. One nie kalkulują, walczą i chociaż często gubią piłkę, to przynajmniej widać, że wszystkich rywali traktują tak samo, czyli poważnie. Tak właśnie prezentowało się Podbeskidzie w starciu z Piastem czy Korona ze Śląskiem, którego sytuacja zaczyna przypominać to, co dzieje się w Wiśle.

PS

Podczas meczu III ligi Polonia Warszawa – Warta Sieradz (4:0) zobaczyłem chłopaka, który ma 17 lat, a rusza się z piłką jak młody Deyna. Oby go nie zmarnował jakiś pazerny agent.

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama