Pięć z rzędu meczów wygranych, siedem z rzędu bez porażki, ostatnia przegrana – na wyjeździe z mistrzami świata Niemcami we Frankfurcie 1:3. Ta piękna seria reprezentacji Adama Nawałki dobiegła końca. Porażką 1:2 zakończył się pierwszy z dwóch meczów towarzyskich przed Euro 2016 – rozgrywany w Gdańsku sparing z Holandią.
Po zawodnikach reprezentacji Polski widać było przede wszystkim zmęczenie ciężkimi treningami w Arłamowie. Przez pierwsze dni zgrupowania kadrowicze trenowali dwa razy dziennie i dużo pracowali nad przygotowaniem fizycznym. Nogi – a przecież większość zawodników ma za sobą wyczerpujący i długi sezon – biało-czerwonych więc nie niosły.
Nawałka wystawił najsilniejszą jedenastkę, na jaką go było w środowy wieczór stać. Zabrakło jedynie Grzegorza Krychowiaka, który leczy wciąż uraz i do treningów przed turniejem nie wróci. Jak wiele kosztuje strata lidera środka pola widać było szczególnie w pierwszej połowie. Krzysztof Mączyński z Wisły Kraków to nigdy nie będzie poziom Krychowiaka, który nie ogranicza się do pomocy obrońcom, ale także stara się grę kreować. W Gdańsku za rozgrywanie odpowiedzialny był w głównej mierze Piotr Zieliński, który jednak momentami raził niedokładnością, brakiem pewności siebie i stratami.
Zieliński do podstawowej jedenastki reprezentacji awansował już po tych jakże udanych dla wybrańców Nawałki eliminacjach. To wtedy selekcjoner postanowił dodać nieco błysku, polotu i fantazji w drugiej linii drużyny. W spotkaniu z Holandią pomocnik Empoli musiał jednak powielać schematy, za które w normalnych okolicznościach odpowiada Krychowiak – cofać się bardzo głęboko pomiędzy dwóch środkowych obrońców i stamtąd próbować rozpocząć akcje ofensywne. A nie wychodziło mu to w środowy wieczór najlepiej.
Dziwiła i niepokoiła także indolencja defensywy. Obie bramki Polacy stracili po błędach, których w eliminacjach udawało im się uniknąć. Pierwszy gol padł po tym jak dośrodkowanie (niezablokowane przez Artura Jędrzejczyka) spadło idealnie na głowę stojącego między Michałem Pazdanem i Mączyńskim Vincenta Janssena. Żaden z zawodników nie ruszył się do napastnika Alkmaar, jakby każdy czekał na to co zrobi kolega.