Puchar Świata w Zakopanem. Dawnych wspomnień czar

Mimo zapaści w polskich skokach Puchar Świata w Zakopanem wciąż przyciąga kibiców, choć mniej niż w latach świetności. Powody do optymizmu dało piąte miejsce Pawła Wąska. Na Wielkiej Krokwi triumfowali jednak Austriacy.

Publikacja: 20.01.2025 05:02

Puchar Świata w Zakopanem. Dawnych wspomnień czar

Foto: REUTERS/Kacper Pempel

Korespondencja z Zakopanego

Pierwszy dzień weekendu ze skokami w Zakopanem mógł wzbudzić uzasadnione obawy o to, czy wraz z coraz słabszymi wynikami Kamila Stocha i reszty reprezentantów największa cykliczna zimowa impreza sportowa w Polsce również nie idzie na dno.

Kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem oficjalnych kwalifikacji na drogach prowadzących pod Wielką Krokiew były wolne miejsca do parkowania, w oczy kłuły pustki przy stoiskach z narodowymi akcesoriami kibica, nikt nie trąbił, nie dął w wuwuzele. Na trybunach zasiadło zaledwie około 1000 osób. Obraz dobrze oddawał obecną sytuację w tej przez lata jednej z najbardziej popularnych dyscyplin sportu w kraju, rywalizujących o pierwszeństwo w tym rankingu z reprezentacyjną piłką nożną.

Czytaj więcej

Puchar Świata w Zakopanem. Podium coraz bliżej

Puchar Świata w Zakopanem jak piłkarskie derby

Nie tak dawno, również na kwalifikacjach, wokół Wielkiej Krokwi stały tłumy. 10-tysięczna publiczność była uważana za normę i poprzedzała szał, jaki wybuchał w konkursach głównych. Wspomnienia 100 tysięcy osób, które oglądały zawody w 2002 roku, w szczycie Małyszomanii, są żywe do dziś. Mrowie kibiców wypełniało nie tylko trybuny, ale okoliczne łączki. Niektórzy obsiedli okoliczne drzewa. To było szaleństwo, ale w tym czasie Adam Małysz na liście najbardziej popularnych Polaków zajmował drugie miejsce, za papieżem Janem Pawłem II.

Dyrektor FIS Walter Hofer ze względów bezpieczeństwa wziął w karby tę wolną amerykankę. Pojemność trybun skoczni im. Stanisława Marusarza została ograniczona do 20 tysięcy widzów. Nie zmieniło to wyjątkowej atmosfery zakopiańskich zawodów.

Weekendowe konkursy obejrzało w dwa dni około 22 tys. kibiców. Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, uznał ten wynik za zadowalający

To tutaj Sven Hannawald, największy rywal Małysza, znienawidzony za to przez polskich kibiców, ukłonił się im po zawodach za aplauz, jaki zgotowali mu po zwycięstwie w 2003 roku. Rok wcześniej obrzucali go śnieżkami, wygwizdali. Zrehabilitowali się tak, że jeszcze dziś, udzielając wywiadów, były niemiecki skoczek ma łzy w oczach. To tutaj, prowadząc Norwegów, trener Mika Kojonkoski zakładał rękawicę – tę, którą daje znać swoim zawodnikom do wykonania skoków, z napisem „I Love Zakopane”.

Większość skoczków z całego świata mówiła o wyjątkowości Pucharu Świata pod Tatrami, mimo że nam trochę doskwierał ten hałas i niesforny tłum. Innym to się podobało. Martin Schmitt, kolejny z wielkich rywali Małysza sprzed lat, porównał atmosferę panującą pod Wielką Krokwią do piłkarskich derbów.

Kibice nie zawiedli

Po odejściu Małysza wydawało się, że zejdziemy na ziemię. Szybko pojawiło się jednak kolejne pokolenie mistrzów z liderem – Kamilem Stochem. Skoczek z Zębu wygrał Puchar Świata w Zakopanem pięciokrotnie. Jest wraz z Austriakiem Gregorem Schlierenzauerem rekordzistą. Polacy mieli pretekst, by przyjeżdżać tłumnie do Zakopanego nie tylko na sylwestra.

Stoch ma dziś 37 lat. Wciąż ma miejsce w kadrze Polski. W poprzednim sezonie najwyżej w zawodach PŚ był 11., w tym roku 14. Czasami nie jest w stanie zakwalifikować się do serii finałowej. Piotr Żyła coraz częściej nie dostaje powołań (nie było go w Zakopanem), Dawid Kubacki skacze w kratkę. Nadziei upatruje się w Pawle Wąsku, który latem wygrał cykl letniego Grand Prix, a zimą stał się numerem jeden polskiej reprezentacji.

Od dwóch sezonów polskie skoki zapadły w zimowy sen. Nie mamy sukcesów. Nie udała się zmiana pokoleniowa, bo nie sposób narzekać na brak pieniędzy, a z kadrą i przy kadrze pracują najlepsi fachowcy – trenerzy, lekarze, biomechanicy, inżynierowie.

Daniel Tschofenig wygrał konkurs indywidualny, a dzień wcześniej triumfował z kolegami z reprezentac

Daniel Tschofenig wygrał konkurs indywidualny, a dzień wcześniej triumfował z kolegami z reprezentacji Austrii również w drużynowym

Foto: PAP/Grzegorz Momot

Pozasportowe konsekwencje tej zapaści są wymierne. Dane za poprzedni sezon pokazują, że telewizyjna oglądalność skoków w Polsce spadła rok do roku o 27,7 proc. W TVN wynosiła 1,22 mln, w TVP (tylko krajowe konkursy) – 1,49 mln, w Eurosporcie stabilne 656 tys. W tym sezonie jest podobnie. Pokazywany w Eurosporcie i TVN Puchar Świata śledzi regularnie około 2 mln osób. Porównując z innymi sportami, skoki są za reprezentacyjną piłką nożną, siatkówką i rywalizują o trzecie miejsce z tenisem i meczami Igi Świątek.

Istniały uzasadnione obawy, że Puchar Świata w Zakopanem zakończy się frekwencyjną klapą. Walczący o piąte miejsce Paweł Wąsek nie jest wciąż magnesem dla kibica. Skoki nie mają ogólnoświatowej gwiazdy, która przyciągnęłaby sportowych kibiców.

A za bilet trzeba było zapłacić tyle samo jak w ostatnich latach, kiedy wygrywał Stoch, miejsca na podium zajmował Kubacki, a Polacy jak równy z równym rywalizowali z Austriakami o zwycięstwo w konkursie drużynowym. Co najmniej 213 zł za wejście na najtańszą trybunę to dwa razy drożej niż na zawody Turnieju Czterech Skoczni w Garmisch-Partenkirchen, gdzie najmniej trzeba było zapłacić 24 euro (około 100 zł).

PŚ w Zakopanem: Przyjechał prezydent

W sobotę, kiedy odbywał się konkurs drużynowy, ulice Zakopanego, nie tylko blisko Wielkiej Krokwi, zmieniły się nie do poznania w porównaniu z tym, co się działo dzień wcześniej. Kibiców widać i słychać było w stolicy polskich Tatr wszędzie. Dyskusje, analizę szans, wspomnienia z lat świetności snuli i ci na Krupówkach, i ci wchodzący na Kasprowy Wierch czy przechadzający się po dolinach. A dzięki wspaniałej pogodzie na szlakach były tłumy. W wieczór po zawodach stoliki w restauracjach zajęte, z siedzącymi przy nich wciąż w narodowych szalikach gośćmi.

Czytaj więcej

Puchar Świata. Zakopane wciąż żyje skokami

Na trybunach podczas sobotniej drużynówki i niedzielnego konkursu indywidualnego trybuny obłożone były biało-czerwonymi barwami jak podczas piłkarskiego meczu reprezentacji, czasami aż trudno było wytrzymać od donośnego dźwięku wuwuzeli, dopingu i muzyki w przerwach między skokami. Hałas kontrastował z głęboką ciszą, która zapadła przed rozpoczęciem zawodów w sobotę, aby uczcić zmarłego 10 stycznia Andrzeja Kraśnickiego, byłego prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Kibice zachowali się z wielkim wyczuciem.

Weekendowe konkursy obejrzało w dwa dni około 22 tys. kibiców. Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, uznał ten wynik w momencie, kiedy „nie jesteśmy dominatorami”, za zadowalający, nawet był lekko zaskoczony tym, że przy jednym zawodniku w czołówce „tylu ludzi przyszło zobaczyć skoki”.

Być może Puchar Świata w skokach narciarskich stał się dla nich elementem weekendowego i wakacyjnego pobytu. Nie przyjechali po to, aby dopingować walczącego o siódme czy ósme miejsce Pawła Wąska, ale poczuć atmosferę tej wciąż wyjątkowej w Polsce sportowej imprezy.

Czytaj więcej

Puchar Świata w Zakopanem. Kamil Stoch: Jest tak samo magicznie

Widzą to również politycy. Chcą się ogrzać w gorącej atmosferze zakopiańskiego Pucharu Świata. Kilku z nich pojawiło się w loży VIP. W niedzielę konkurs indywidualny oglądał prezydent Andrzej Duda.

Korespondencja z Zakopanego

Pierwszy dzień weekendu ze skokami w Zakopanem mógł wzbudzić uzasadnione obawy o to, czy wraz z coraz słabszymi wynikami Kamila Stocha i reszty reprezentantów największa cykliczna zimowa impreza sportowa w Polsce również nie idzie na dno.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Skoki narciarskie
Puchar Świata w Zakopanem. Podium coraz bliżej
Skoki narciarskie
Puchar Świata. Zakopane wciąż żyje skokami
Skoki narciarskie
Puchar Świata w Zakopanem. Kamil Stoch: Jest tak samo magicznie
Skoki narciarskie
Puchar Świata w Zakopanem. Może wrócą stare dobre czasy
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Skoki narciarskie
Trzech austriackich króli. Paweł Wąsek ratuje honor Polaków
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego